W Łodzi od początku grudnia obowiązują przepisy, które od przyszłego roku będą dotyczyć wszystkich w kraju. Do miejskich urzędników zwrócili się niewidomi, którzy alarmują: niepełnosprawni nie mają jak określić, do którego zbiornika powinni wysypywać posegregowane wcześniej odpadki. - Niestety, na razie nikt nie potrafi znaleźć sensownego rozwiązania - mówią przedstawiciele Polskiego Związku Niewidomych.
Nie do trzech, a do pięciu różnych pojemników śmieci mają wyrzucać łodzianie. Obok odpadów bio są pojemniki na papier, szkło, plastik (i folie) oraz te śmieci, których nie dało się przyporządkować do tych grup.
Niedopełnienie obowiązku segregacji grozi karą finansową - za wywóz śmieci będzie trzeba zapłacić dwa razy więcej. W Łodzi, gdzie system segregacji działa od 1 grudnia, już wiadomo, że nie wszyscy mogą się podporządkować nowemu prawu. Nawet jeżeli bardzo tego chcą.
- Niewidomi nie mają możliwości zidentyfikowania, do których pojemników powinni wyrzucać posegregowane wcześniej w domu odpadki - mówi tvn24.pl Henryk Ługowski z Polskiego Związku Niewidomych.
Podkreśla, że nowe przepisy w znaczący sposób ograniczają samodzielność chorych.
- Proszenie kogoś o pomoc to nie jest rozwiązanie. Obecnie jednak nie ma innej opcji - podkreśla Henryk Ługowski.
Szukają rozwiązania
Niepełnosprawni poinformowali o problemie łódzki magistrat. Urzędnicy przyznali, że wprowadzony system faktycznie pomija problem niedowidzących i niewidomych.
- Chcemy wprowadzić odpowiednie naklejki z alfabetem Braille'a - powiedziała Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi.
Innym rozwiązaniem miałoby być zmobilizowanie spółdzielni do tego, aby kontenery na posegregowane odpadki były ustawiane zawsze w ten sam sposób.
Oba rozwiązania - zdaniem Henryka Ługowskiego z Polskiego Związku Niewidomych - raczej nie sprawdzą się w praktyce.
- Macanie brudnych kontenerów w poszukiwaniu odpowiedniej naklejki jest niehigieniczne. Ustawianie kontenerów w odpowiedniej kolejności też nie może przekonywać, skoro w miejscach, gdzie się je stawia, jest często bardzo ciasno. W takiej sytuacji trudno oczekiwać, że ktoś będzie w stanie przestrzegać systemu ich układania - podkreśla rozmówca tvn24.pl.
Co zatem należałoby zrobić?
- Przyznaję otwarcie, że nie wiem. Nie wierzę jednak, że jest to sprawa nie do rozwiązania. Coś trzeba wymyślić. Szkoda, że rozmawiamy o tym wtedy, kiedy system już działa. Takie rzeczy należy uzgadniać przecież wcześniej - mówi Henryk Ługowski.
Dziury w systemie
Problemy, na które uwagę zwracają niepełnosprawni, nie są jedynymi, z którymi muszą sobie jak najszybciej poradzić urzędnicy.
- Dowiedzieliśmy się, że niektóre administracje założyły z góry, że sortowanie się nie uda i z automatu nałożyły na mieszkańców podwójną stawkę za wywóz śmieci - mówi wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Dodaje, że takie działanie jest niezgodne z prawem.
- Stawka podstawowa to 24 złote za jedną osobę. Kara polegająca na podwojeniu tej kwoty jest nakładana decyzją administracyjną urzędu miasta. Administracja nie może sama z siebie windować opłat - podkreśla Moskwa-Wodnicka.
Do urzędników zgłasza się też wiele osób, które nie mogą pogodzić się z tym, że wraz z "rewolucją śmieciową" została wprowadzona odpowiedzialność zbiorowa. Na czym ma ona polegać? Na tym, że osoby segregujące odpady i tak zapłacą karną stawkę, jeżeli ktoś z sąsiadów tego nie zrobi.
Urzędnicy tłumaczą, że inaczej się nie da.
- Niestety, jako samorządowcy musimy zastosować się do obowiązku ustawowego, który będzie obowiązywał w całym kraju. Konieczność stosowania odpowiedzialności zbiorowej w zabudowie wielorodzinnej potwierdził minister środowiska - informuje wiceprezydent Łodzi.
Autor: bż/ec/kwoj / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24