Łódź zapowiada na przyszły rok przeprowadzenie remontu ulicy Jaracza w ścisłym centrum. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chodzi o odcinek, który w 2018 roku był - za blisko cztery miliony złotych - gruntownie przebudowany. Droga jest ciągle na gwarancji, ale podatnicy będą musieli zapłacić za kolejne prace. Do tej pory mieszkańcy nie doczekali się nowej, dobrze położonej kostki klinkierowej.
Kostka jest albo krzywa, albo połamana. Pod przejeżdżającymi autami drżą jej poszczególne elementy, które zresztą można bez najmniejszego trudu wyjąć ręką. Jezdnia w bardzo wielu miejscach nie jest związana z podłożem. W pustych przestrzeniach po każdym deszczu gromadzi się woda.
- Powiedziałbym, że trzeba remontować, bo stan jest dramatyczny. Tego jednak nie powiem, bo boję się, jak ulica będzie wyglądać po zakończeniu prac. Po każdym remoncie jest gorzej - komentuje Anna, sprzedająca w sklepie spożywczym niedaleko teatru (też imienia Jaracza).
Obawy są uzasadnione, bo rozmawiamy o liczącym 300 metrów odcinku pomiędzy ulicą Kilińskiego i Wschodnią, który - jak czytamy w komunikacie magistratu w 2018 roku - miał zostać odnowiony z uwzględnieniem historycznego wyglądu, czyli jezdnia została pokryta kostką klinkierową. Nową nawierzchnią mieszkańcy mieli cieszyć się już w listopadzie 2018 roku. Łączny koszt przebudowy ulicy Jaracza (w trybie zaprojektuj i wybuduj) wynosił 3,8 mln zł. Prace faktycznie w okolicach tej daty zostały zakończone, ale efekty nie wywołały entuzjazmu wśród mieszkańców.
Już wtedy informowaliśmy o krzywych, niechlujnie przyciętych kostkach, które odsuwały się i kruszyły pod przejeżdżającymi autami.
I od nowa
W reakcji na nasz materiał miasto deklarowało, że nie zgodzi się na odbiór inwestycji od wykonawcy remontu ze względu na fatalny stan. Urzędnicy zażądali ponownego położenia kostki. I tak też się stało - poprawki trwały aż do połowy 2019 roku. Efekt ciągle nie porażał - kostki leżały krzywo, jak dawniej (tyle, że dziury i pokrzywione kostki pojawiły się w nieco innych miejscach, niż wcześniej). Na tamtym etapie odpowiedzialny za inwestycję Zakład Inwestycji Miejskich deklarował, że wykonawca próbował trzech różnych technologii utwardzania fugi.
Urzędnicy uspokajali podatników, że nowa nawierzchnia objęta jest sześcioletnią gwarancją i za zamieszanie związane z ułożeniem kostki nie będzie trzeba płacić z publicznych pieniędzy. Zaznaczono, że za inwestycję odpowiada duża firma, które realizuje wiele innych, ważnych inwestycji. Niestety, firma w 2022 roku ogłosiła upadłość.
- Z uwagi na pojawiające się usterki w nawierzchni jezdni wybraliśmy wykonawcę, który prowadzi prace naprawcze w ulicy, ale są to naprawy doraźne - przekazuje Małgorzata Loeffler, rzeczniczka prasowa Zarządu Inwestycji Miejskich.
W komunikacie przekazanym tvn24.pl podkreśla, że urzędnicy zdają sobie sprawę z faktu, że ulica "wymaga kompleksowej modernizacji". Informuje jednak, że na razie nie chcą wyłączać kolejnej ulicy w centrum.
- Kompleksową modernizację ulicy, która trwale usunie wszystkie usterki planujemy w 2024 roku - zaznacza Loeffer.
Po otrzymaniu komunikatu zapytaliśmy rzeczniczkę, ile miasto wydało na prace naprawcze i ile planuje wydać na "kompleksową modernizację". Na odpowiedzi jeszcze czekamy.
Prezes Polskiego Kongresu Drogowego: pech i nieporadność
Jak to się stało, że remont 300 metrów nawierzchni od pięciu lat nie może na dobre się zakończyć? Zapytaliśmy o to Zbigniewa Kotlarka, prezesa Polskiego Kongresu Drogowego.
- Położenie kostki klinkierowej to zadanie, które trzeba umieć wykonać. Firma, która podejmuje się tego zadania powinna mieć już odpowiednie doświadczenie. Niestety, chociaż sprawy dokładnie nie znam, podejrzewam, że przy wyborze wykonawcy zadecydowało kryterium ceny, a nie jakości. To niestety częste i bardzo negatywne zjawisko w Polsce - zaznacza Kotlarek.
Podkreśla, że urzędnicy szukający oszczędności kosztem jakości, narażają podatników na kilkukrotne realizowanie tej samej inwestycji.
- Jeżeli wybrano wykonawcę, który nigdy nie realizował takiej inwestycji, to możemy mówić o urzędniczej nieporadności. Trzeba jednak zaznaczyć, że można mówić o pechu, bo wykonawca po ogłoszeniu upadłości nie będzie w stanie realizować prac, do których zobowiązał się w ramach gwarancji - przekazuje rozmówca tvn24.pl.
Prezes Polskiego Kongresu Drogowego przekazuje, że kostka klinkierowa przed wojną była powszechnym sposobem budowania nawierzchni. - Dobrze ułożona kostka przez dekady spełniała kryteria eksploatacyjne. Od tamtych czasów zmieniły się warunki korzystania z nawierzchni - ruch jest dużo bardziej intensywny, co wymaga od wykonawcy dużo bardziej wymagającej pracy. Wiele firm to po prostu przerasta - kwituje ekspert.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24