Policja zatrzymała sześć kolejnych osób w związku z próbą oszustwa na szkodę Poczty Polskiej i kilku banków. W zeszłym roku grupie udało się autoryzować wpłatę blisko 20 milionów złotych w systemie informatycznym Poczty Polskiej, choć w rzeczywistości kasa nie przyjęła nawet złotówki. Udało im się potem wypłacić trzy miliony. Według prokuratury, podejrzani działali na szkodę również kilku banków.
O oszustwie na wielką skalę, która mogła kosztować Pocztę Polską nawet 20 milionów złotych obszernie informowaliśmy na tvn24.pl w ubiegłym roku. W marcu 2020 roku, jak ustalił nasz reporter śledczy Robert Zieliński, w agencji pocztowej zaksięgowano w systemie informatycznym fikcyjną wpłatę 20 milionów złotych, chociaż de facto nie wpłacono ani złotówki.
Wirtualna fortuna została potem przelana na siedem różnych rachunków bankowych w kilku bankach. Z jednego z takich kont zostały wypłacone ponad trzy miliony złotych.
W przypadku pozostałych sześciu rachunków bankowych, operacja została zablokowana przez obowiązujące w nich procedury bezpieczeństwa. Banki zaalarmowały policję. Ruszyło śledztwo, w ramach którego szybko zatrzymane zostały cztery osoby powiązane z agencją pocztową na łódzkim osiedlu, gdzie rzekomo wpłacono 20 milionów złotych. Podejrzani usłyszeli zarzuty oszustwa lub usiłowania oszustwa. Prokuratura miała świadomość, że na wolności ciągle przebywali organizatorzy procederu.
Konsekwentni
Łódzka prokuratura regionalna właśnie poinformowała, że grono podejrzanych w tej sprawie właśnie wzrosło do dziesięciu. Czworo z nich wpadło w czasie zorganizowanej akcji łódzkiej policji, która odbyła się 23 czerwca.
- Funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji zatrzymali czterech podejrzanych w wieku od 32 do 59 lat zamieszkujących na terenie województwa łódzkiego - przekazuje młodszy inspektor Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Z grona sześciu nowych podejrzanych, dwie osoby trafiły do aresztu. Pozostała czwórka ma środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego oraz dozór policji. Z prokuratorskich ustaleń wynika, że podejrzani po próbie ograbienia Poczty Polskiej działali dalej.
- Posługując się podrobionymi dokumentami tożsamości doprowadzili szereg banków na terenie województwa łódzkiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie kilkuset tysięcy złotych - przekazuje prokurator Bukowiecki.
Z naszych rozmów z prokuratorami i policjantami wynika, że sam mechanizm wykorzystywany w przestępstwie nie jest nowością.
- Podobne oszustwa miały już miejsce wielokrotnie w całej Polsce. Tutaj uwagę zwraca skala przedsięwzięcia. Ktoś postanowił czerpać dużą łyżką, chochlą wręcz - komentuje łódzki karnista mecenas Bronisław Muszyński. Według niego ta metoda działania oszustów nie wymaga przełamywania zabezpieczeń teleinformatycznych.
- Ktoś współpracujący z przestępcami zaświadcza w systemie przyjęcie środków, których de facto nie przyjął do kasy - komentuje mecenas Muszyński.
Głośny "przekręt"
O próbie wyłudzenia 20 milionów na szkodę Poczty Polskiej jako pierwszy informował już w kwietniu 2020 roku senator Koalicji Obywatelskiej, Krzysztof Brejza.
Polityk napisał, że doszło do "przejęcia kodów wewnętrznych Poczty" umożliwiających przesyłanie pieniędzy. Wskazał, że Poczta Polska miała właśnie w ten sposób stracić 20 milionów złotych. Do wpisu Brejza załączył pismo skierowane do premiera Mateusza Morawieckiego.
W odpowiedzi na publikację senatora Poczta Polska wydała oświadczenie, w którym informowała, że do próby wyłudzenia 20 milionów złotych doszło, ale została ona "błyskawicznie udaremniona".
W oświadczeniu spółki znalazła się wypowiedź jej wiceprezesa Grzegorza Kurdziela. Zapewnił on, że systemy bezpieczeństwa poczty nie zostały złamane: "Nie doszło do przejęcia żadnych kodów, o których wspomina senator Krzysztof Brejza, ani tym bardziej kwoty 20 mln złotych".
Spółka chwaliła się, że powstrzymanie grupy przestępczej było możliwe "dzięki obowiązującym w Poczcie Polskiej sprawdzonym i skutecznym procedurom bezpieczeństwa obrotu pieniędzmi i przetwarzania danych".
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi