- Postawili znak, że z pierwszeństwem w prawo. A przecież w prawo jest zakaz - głowi się pan Jerzy, mieszkający na Nowogrodzkiej w Łodzi. Zresztą nie tylko on - na ulicy gubią się między innymi kierowcy tirów, którym przy okazji zdarza się zaklinować przy próbie nawrócenia. Zarządca drogi mówi jednak, że wszystko jest w porządku.
Czytając od dołu znaki ustawione na Nowogrodzkiej przy Mazowieckiej w Łodzi kierowcy są coraz bardziej zadziwieni.
Na samym dole jest bowiem informacja o łamanym pierwszeństwie przejazdu. To znaczy, że skręcając w prawo pozostajemy na drodze z pierwszeństwem i nie musimy nikomu ustąpić pierwszeństwa.
Znak wyżej jest informacja o tym, że jedziemy drogą z pierwszeństwem przejazdu. Czyli wszystko wydaje się być w porządku.
Ale na samej górze jest znak zakazujący skrętu w prawo.
- Jak tu dalej jechać? - pytamy jednego z kierowców, który zatrzymał się przy znaku i bezradni mu się przyglądał.
- No... chyba trzeba nawrócić - odpowiedział niepewnie.
Ma rację. Bo - w świetle obowiązujących znaków - jadąc Nowogrodzką w kierunku Mazowieckiej można co najwyżej dojechać do dworca kolei podmiejskiej albo nawrócić. Tyle, że kierowca dowiaduje się tego dopiero przy nietypowym znaku.
- Nie ma informacji, że dalej nie można! No i się robią jaja - mówi Jerzy Owczarek, mieszkaniec Nowogrodzkiej.
Efekt tego taki, że na ulicy - jeżeli wierzyć miejscowym - regularnie blokują się tiry.
- Mają informację, że droga z pierwszeństwem to jadą. A tu klops. Ostatnio jeden próbował nawrócić, ale nie się zaklinował. Trzy godziny tu stał, zanim go ściągnęli - mówi Paweł Świerczyński.
Taniec zdezorientowanych
Stanisław Szturulgowski jest kierowcą autobusu, który (zgodnie z pierwszeństwem) skręca z Mazowieckiej w Nowogrodzką. Opowiada, że co chwila jakiś kierowca próbuje zignorować niecodzienny znak.
- Wjeżdżają pod prąd. Potem nawracają, albo próbują się chować. No, bałagan straszny jest - opowiada. Redakcja tvn24.pl na własne oczy przekonała się, że kierowcy dość wybiórczo czytają znaki. I wypierają te, które nie pasują do logicznej całości.
- Cholera, chyba nie do końca zauważyłem. Szukam jednego adresu, dlatego skręciłem. A to chyba w ogóle droga z pierwszeństwem była? - pyta jeden z kierowców, który złamał przepisy.
- Z pierwszeństwem jest. Ale nie można w nią wjechać - tłumaczymy tak racjonalnie, jak tylko umiemy.
- To chyba jakieś jaja są - komentuje niepewnie nasz rozmówca.
Tak ma być
Za oznakowanie odpowiada Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi. Jego przedstawiciel, Tomasz Andrzejewski tłumaczy, że z oznakowaniem wszystko jest w porządku.
Tłumaczy, że po Mazowieckiej jedzie autobus i należało zapewnić mu pierwszeństwo przy wjeździe w Nowogrodzką. Dlatego postawiono znak o łamanym pierwszeństwie.
A czemu jednocześnie zakazano kierowcom skrętu z Nowogrodzkiej w Mazowiecką?
- Mazowiecka jest drogą jednokierunkową. Dlatego też zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie. Na pierwszy rzut oka wygląda jak błąd, ale nie jest nim w istocie - komentuje.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź