- Nie wiemy, kto był "pacjentem zero", ale wszystko wskazuje na to, że zakażenia w zakładach spożywczych w Działoszynie związane są z przypadkami w Wieluniu, a te z kolei mają swoje źródła w wielkopolskich zakładach meblarskich - powiedział wojewoda łódzki, Tobiasz Bocheński, na konferencji zwołanej po posiedzeniu sztabu kryzysowego powołanego po tym, jak w jednej z firm produkujących lody i mrożonki wykryto ognisko koronawirusa.
O fali zachorowań w jednym z największych zakładów spożywczych w województwie łódzkim informowaliśmy na tvn24.pl w czwartek. Jedna z pracownic zakładu miała objawy grypopodobne. Została poddana testom wykrywającym SARS-CoV-2. Wynik był pozytywny.
Decyzją sanepidu na kwarantannę trafili wszyscy pracownicy ze zmiany zakażonej kobiety. Wykonane im testy (sfinansowane przez firmę) wykazały, że aż 56 osób również jest zakażonych.
"Wędrówka” wirusa
W piątek odbyło się posiedzenie sztabu kryzysowego powołanego w związku z ogniskiem epidemii. Po jego zakończeniu z dziennikarzami spotkał się wojewoda łódzki, Tobiasz Bocheński. Stwierdził, że zakażenia w zakładach spożywczych najprawdopodobniej związane są z zachorowaniami w powiecie wieluńskim.
- Nie udało się dotąd ustalić, kto był "pacjentem zero”, czyli od kogo zaczęły się zakażenia. Nie zmienia to faktu, że dochodzenie wskazuje, że źródło jest w Wieluniu. Tam z kolei wirus trafił z powiatu wieruszowskiego, w którym mieszkają pracownicy jednego z zakładów meblarskich w Wielkopolsce, gdzie wykryto ognisko zakażeń - mówił Bocheński.
Dodał, że "wirus wędruje po południowej części województwa łódzkiego". W ubiegłym tygodniu m.in. informowaliśmy o fryzjerce z jednego z zakładów kosmetycznych, która bezobjawowo przechodziła zakażenie. Zanim wykryto u niej koronawirusa, przyjęła ok. 60 klientów.
- Dużo gorsza byłaby sytuacja, kiedy pojawiałyby się nam kolejne zakażenia, których nie udawałoby się wyjaśnić podczas postępowania epidemiologicznego. Dopóki widzimy co się dzieje w regionie, możemy podejmować odpowiednie i skuteczne kroki - dodał wojewoda łódzki.
Mobilny punkt testów
W piątek w Działoszynie pojawił się mobilny punkt do pobierania próbek do badań na COVID-19. Pierwsze wyniki mają być znane w sobotę.
Anita Mordalska, dyrektor firmy w Działoszynie, w której wykryto ognisko koronawirusa, informuje, że zakład nie zawiesił produkcji.
- Wprowadziliśmy jeszcze większe środki ostrożności i procedury bezpieczeństwa - informuje w stanowisku przesłanym do redakcji tvn24.pl.
W Działoszynie produkowane są przede wszystkim mrożonki i lody, które trafiają potem nie tylko na rynek europejski.
- Po konsultacjach z inspekcją sanitarną zostaliśmy zapewnieni, że koronawirus nie przenosi się przez produkty spożywcze i zdrowie klientów firmy nie jest w żaden sposób zagrożone - zapewnia wicestarosta pajęczański, Paweł Sikora.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź