Żeby zjeść coś ciepłego, mieć dach nad głową i miejsce do spania, przed pandemią bezdomny musiał zrobić tylko jedno: unikać alkoholu. Teraz do wymogów stawianych przez schroniska doszedł jeszcze jeden: trzeba być zdrowym. Niektóre placówki wymagają wykonania testu na koronawirusa, ale to kosztuje nawet kilkaset złotych.
- Nie robimy tego, żeby komukolwiek utrudnić skorzystanie z naszej pomocy. Musimy jednak dbać o bezpieczeństwo - przekonuje Wielisława Rogalska ze Schroniska dla Bezdomnych im. Brata Alberta w Łodzi.
Dodaje, że podopieczni mogą opuszczać mury schroniska tylko w dwóch przypadkach: idąc do pracy albo do lekarza.
Test musi być
A co z tymi, którzy dopiero chcą się schronić? Zanim zostaną przyjęci, muszą mieć negatywny wynik testu na koronawirusa. Jest to konieczne, żeby - jak wyjaśnia rozmówczyni TVN24 - "chronić przed zakażeniem podopiecznych oraz pracowników schroniska".
- Osoby bez objawów, muszą taki test wykonać na własną rękę. Komercyjna usługa kosztuje nawet 500 złotych, co w oczywisty sposób przekracza możliwości bezdomnych - relacjonuje Piotr Borowski, reporter TVN24, który zajął się sprawą.
Czy zatem bezdomni są de facto odcięci od możliwości schronienia się przed zimą? Nie, bo z pomocą ruszył łódzki Caritas. - Osoba bezdomna trafia do izolatorium, w którym jest jej pobierany wymaz. Jeżeli wynik jest negatywny, człowiek taki może trafić do schroniska. Jeżeli jest zakażony, zostaje u nas. W razie pogorszenia stanu zdrowia przekazujemy taką osobę do szpitala - wyjaśnia Tomasz Kopytowski z Caritas w Łodzi.
Dodaje, że testy są finansowane między innymi ze zbiórki, którą prowadzi Caritas.
- Zima to zawsze ciężki czas dla bezdomnych, a w tym roku będzie jeszcze gorzej przez pandemię - mówi Kopytowski.
Kwarantanna, nie testy
W innych gminach, na przykład w Ostrowie Wielkopolskim, problem rozwiązano nieco inaczej. Osoby bezdomne, które mają negatywny wynik testu są przyjmowane od razu. Jeżeli nie mają, trafiają na kwarantannę.
- Wysyłamy taką osobę do izolatorium, które powstało i jest finansowane ze środków naszej gminy. Dzwonimy do firmy transportowej, z którą również gmina podpisała umowę i taki transport, działający całodobowo przyjeżdża i przewozi daną osobę do miejsca odbycia kwarantanny - mówi Henryk Janusz Olkiewicz, opiekun w Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn im. św. Brata Alberta w Ostrowie Wielkopolskim.
W czasie kwarantanny nie wykonuje się co prawda testów, ale przez dziesięć dni pobytu wszyscy są obserwowani pod kątem objawów i jeśli ich nie mają, wtedy ta sama firma transportowa przywozi ich znowu do schroniska.
Pan Henryk zapewnił, że podobna praktyka ma miejsce także w Poznaniu.
- Jeżdżę tam do banku żywności i widziałem, że ich procedury są takie same, jak u nas. Z powodu pandemii nie działają noclegownie, ale schroniska - jeśli tylko zostały zabezpieczone przez swoją gminę, do której obowiązków to należy - jak najbardziej funkcjonują i nie wymagają od bezdomnych wykonywania testów na koronawirusa, bo wiadomo, że nie każdego z nich na to stać. Część posiada emerytury lub renty, wtedy mogą sobie na to pozwolić, ale spora część nie ma na to pieniędzy - kończy.
***
W Polsce, według zeszłorocznych danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, jest nieco ponad 30 tysięcy bezdomnych.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź