Marcin Szadkowski jest rolnikiem i od zeszłego roku radnym PiS w radzie miasta Koluszki (woj. łódzkie). Z tą drugą funkcją prawdopodobnie będzie musiał się pożegnać, bo - jak udowadniają inni radni - od lat uprawia ziemię, która należy do gminy. Sąd w Łodzi stwierdził właśnie, że decyzja o wyrzuceniu go z rady była słuszna.
O tej historii pisaliśmy na tvn24.pl w ubiegłym miesiącu. Wtedy to koluszkowska rada gminy zdecydowała o wygaszeniu mandatu Marcina Szadkowskiego. Za wnioskiem o przedterminowym zakończeniu kadencji zagłosowało 13 radnych. Szadkowskiego nie wsparli nawet koledzy z PiS, którzy wstrzymali się od głosu.
Poszło o to, że radny od lat uprawia działkę przy ul. Okrzei w Koluszkach. W tym roku zasiana była tu pszenica samorządowca. Problem w tym, że - jak twierdzi Mateusz Karwowski, dyrektor Wydziału Inwestycji i Rozwoju Gospodarczego w koluszkowskim magistracie - ziemia przy Okrzei nie należy do radnego, tylko do gminy.
Marcin Szadkowski odwołał się od decyzji skracającej jego kadencję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, a ten właśnie orzekł, że rację w tym sporze mają radni.
Radny Prawa i Sprawiedliwości na razie jednak mandatu nie traci, bo od decyzji WSA może odwołać się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Dopiero orzeczenie sądu drugiej instancji będzie prawomocne.
Redakcja tvn24.pl usiłowała skontaktować się z radnym. Kiedy samorządowiec oddzwonił, próbowaliśmy zapytać go o orzeczenie sądu. Szadkowski jednak stwierdził, że "nie ma czasu na rozmowę".
Dwie działki
Przedmiotem sporu są dwie działki należące do gminy - numer 81 i 82. Obowiązuje tutaj plan zagospodarowania przestrzennego wskazujący, że to grunt pod zabudowę. Według gminnych wyliczeń, to łącznie pół hektara, warte pół miliona złotych.
- Radny Szadkowski występował o dotację z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dowiedzieliśmy się o wszystkim, kiedy chciał, żeby miasto wyliczyło straty na tej działce z powodu suszy - opowiada Mateusz Karwowski, dyrektor Wydziału Inwestycji i Rozwoju Gospodarczego w koluszkowskim magistracie.
Co radnemu wolno, a co nie?
Marcin Szadkowski o swoim spojrzeniu na zamieszanie z działkami opowiadał podczas sesji rady miasta, kiedy głosowano skrócenie jego kadencji. Radny Prawa i Sprawiedliwości w swoim krótkim wystąpieniu podkreślił wtedy, że nie ma podstaw do wygaszenia mu mandatu, bo - wbrew temu, co mu się zarzuca - nie uprawia gminnej ziemi.
- Te grunty są moją własnością - powiedział. Dodał, że ziemia przy ulicy Okrzei jest w "posiadaniu i władaniu" jego rodziny od 30 lat. A w związku z tym stał się on właścicielem poprzez zasiedzenie.
Pytany przez innych radnych o dokumenty potwierdzające własność, stwierdził, że takowych nie potrzebuje.
- To wszystko jest w przepisach. Decyzja sądu w tym zakresie będzie miała charakter deklaratoryjny - mówił. - Niech pan nas przekona, że tych gruntów nie używa pan bezprawnie - wnosiła radna Maria Markowska-Kurc z Razem dla Gminy.
- Jeszcze raz podkreślam. Ten grunt jest moją własnością i nic więcej w tej sprawie nie mam do powiedzenia - odparł samorządowiec PiS.
"Radny zbyt zaradny"
O tym, że o żadnym zasiedzeniu mowy być nie może, przekonany jest jednak Mateusz Karwowski, dyrektor Wydziału Inwestycji i Rozwoju Gospodarczego w koluszkowskim magistracie.
- Pan radny jest po prostu zbyt zaradny. Czerpanie korzyści z ziemi, która jest własnością gminy, jest nie fair względem mieszkańców - podkreśla.
Na dowód, że działka nie jest Szadkowskiego, nasz rozmówca przywołuje decyzję komunalizacyjną z 2005 roku.
- Ta decyzja jest prawomocna i obowiązuje od czternastu lat. To jedyne dokumenty w księgach wieczystych tej ziemi - podkreśla Mateusz Karwowski. Nasz rozmówca zaznacza, że obecny radny PiS do niedawna nie kwestionował tego, czyja jest ziemia przy Okrzei.
Dwa lata temu - jak informuje Karwowski - radny PiS miał tłumaczyć urzędnikom, że w 2001 roku - już po śmierci ojca - dostał zgodę na użytkowanie nieruchomości "do momentu upomnienia się o ww. nieruchomość przez Gminę Koluszki". Szadkowski pamiętał, że zgoda była udzielona ustnie, ale nie wskazał przez kogo.
W 2017 roku - jak wynika z dokumentu - Szadkowski zaproponował miastu, że będzie nadal bezpłatnie dzierżawił grunt. A jeśli miasto by na to się nie zgodziło, to wnioskował o "utrzymanie nieruchomości w dobrej kulturze rolnej", czyli bez chwastów. Zależało mu na tym, bo od lat dzierżawi działkę sąsiednią.
- Obecny radny PiS pytał nas wtedy, czy może dalej użytkować grunt. Dostał odpowiedź, że tylko wtedy, jeżeli podpisze odpłatną umowę dzierżawy z gminą. Nie zdecydował się na to, więc sprawa z naszej perspektywy była zakończona - tłumaczy Mateusz Karwowski.
Art. 172. §1. Posiadacz nieruchomości nie będący jej właścicielem nabywa własność, jeżeli posiada nieruchomość nieprzerwanie od lat dwudziestu jako posiadacz samoistny, chyba że uzyskał posiadanie w złej wierze (zasiedzenie). § 2. Po upływie lat trzydziestu posiadacz nieruchomości nabywa jej własność, choćby uzyskał posiadanie w złej wierze. § 3. Nabyć nieruchomość rolną w rozumieniu przepisów ustawy, o której mowa w art. 166 § 3, przez zasiedzenie może jedynie rolnik indywidualny w rozumieniu przepisów tej ustawy, jeżeli – ustalona zgodnie z przepisami art. 5 ust. 2 i 3 tej ustawy – powierzchnia nabywanej nieruchomości rolnej wraz z nieruchomościami rolnymi stanowiącymi jego własność nie przekroczy 300 ha użytków rolnych. Kodeks cywilny
Autor: bż/gp / Źródło: TVN 24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź