W ruch poszły pięści, więc operator miejskiego monitoringu nie mógł pozostać obojętny. Tyle, że do domniemanej bójki doszło w zagrodzie dla kangurów w ogrodzie zoologicznym. Film trafił do sieci.
Na początku wygląda to jak typowa walka bokserska. Większy, jaśniej ubarwiony samiec fachowo trzyma gardę i bez trudu zbija ciosy, które wymierza mu stojący naprzeciwko kangur. Po chwili następuje zwarcie - jak to często na bokserskich ringach bywa.
Na pierwszy rzut niewprawnego oka może się wydawać, że oglądamy tu pojedynek - być może o terytorium, być może o samice. Behawiorystka zwierzęca, Aneta Awtoniuk podkreśla, że taka interpretacja jest nieprawidłowa.
- Często obserwując świat zwierząt, stosujemy standardy charakterystyczne dla ludzi. Zapominamy, że to inny gatunek, który ma zupełnie inny sposób odbioru rzeczywistości - opowiada.
Jaką rzeczywistość zarejestrowały zatem kamery? Na pewno nie walkę.
- Kangury w czasie walki zmieniają się w brutalne zwierzęta. W czasie potyczki pomiędzy dwoma samcami dużą rolę odgrywają kopnięcia. Na nogach bowiem znajdują się ostre pazury, którymi można łatwo zrobić krzywdę i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę - mówi Awtoniuk.
Kangury z Łodzi nie zadając ciosów nogą - nie jest to bójka.
Prawdziwe intencje zwierząt
Jeśli nie walka, to co?
- Większy kangur próbuje złapać drugie zwierzę za głowę. To ma niebagatelne znaczenie - komentuje Aneta Awtoniuk.
W taki właśnie sposób - poprzez łapanie głowy - samce zwykle zmuszają samice do współżycia. To nie jest wiedza powszechna.
- Jakiś czas temu w amerykańskich mediach pojawiło się zdjęcie, które było dowodem na to, jak źle czasem interpretowane są prawdziwe intencje zwierząt - opowiada rozmówczyni tvn24.pl.
Opowiada, że fotoreporter uwiecznił chwilę, która - przez jakiś czas - wzruszała wszystkich odbiorców. Oto bowiem leżąca, umierająca samica jest "przytulana" przez pochylającego się nad nią samca.
- Dla wielu było to symboliczne pożegnanie. Tymczasem samiec nie planował się żegnać, tylko szykował się do kopulacji. Ta wiedza zupełnie zmienia odbiór sceny, która rozegrała się w amerykańskim ogrodzie zoologicznym - opowiada.
Wracamy jednak do Łodzi. Czy operator miejskiego monitoringu zarejestrował zaloty? Też nie.
- Na filmie widoczne są dwa samce. Jeden, starszy i dominujący i drugi, jeszcze młody - opowiada Michał Sobczak, szef działu hodowlanego w łódzkim ogrodzie.
Rodzinne popołudnie
- Nagranie pokazuje zabawę. Niewykluczone, że widzimy ojca i syna. Samiec uczy młodszego kangura tego, jak się bić czy zachowywać się w czasie zalotów. Widać, że jest w tej zabawie bardzo opanowany i nie chce mniejszemu zwierzęciu zrobić krzywdy - ocenia Aneta Awtoniuk.
Co by się jednak stało, gdyby taka zabawa przerodziła się w regularną bitwę?
- Zazwyczaj nie ingerujemy w relacje między zwierzętami. Staramy się, żeby mogły funkcjonować tak, jak dzieje się to na wolności - opowiada Michał Sobczak.
Jeżeli jednak spór mógłby doprowadzić do śmierci, bądź długotrwałej kontuzji, pracownicy braliby pod uwagę rozdzielenie rywalizujących samców.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska w Łodzi