Jest równa, prosta i można na niej rozpędzić się do 90 km/h. Problem w tym, że w pewnym momencie się po prostu urywa. Z boku odchodzi niewielka droga asfaltowa, ale żadnego oznakowania nie ma. - To jakaś kpina - mówi tvn24.pl Stanisław, który właśnie rozbił tam samochód.
- To jest jak w jakimś głupim filmie. Piękna droga, którą nagle ktoś odciął. W pewnym momencie zamiast asfaltu pod kołami jest półmetrowa góra. Idealna pułapka - mówi z przekąsem pan Stanisław z Łodzi.
W zeszłą niedzielę to właśnie na dawnej drodze krajowej w Krośniewicach (woj. łódzkie) rozbił swój samochód. Mechanik już miał mu powiedzieć, że naprawa będzie kosztowała co najmniej dwa tysiące złotych.
- Zjechałem z obwodnicy. Z Krośniewic chciałem jechać na Kutno. Mieszkańcy mnie poinformowali, którędy mam jechać i... bęc! - opowiada.
Droga donikąd?
To było niespodziewane "bęc". Bo ul. Kutnowska jest już poza obszarem zabudowanym. Dlatego - teoretycznie - można jechać tam 90 km/h.
- Ja jechałem sporo wolniej. Może z sześćdziesiąt na godzinę. Szukałem sposobu, żeby wjechać z powrotem na obwodnicę – twierdzi mężczyzna.
Po przejechaniu kilkuset metrów zobaczył, że zbliża się do obwodnicy. Tyle, że droga, którą jechał pan Stanisław nagle się skończyła.
- W ostatniej chwili zauważyłem, że asfalt nagle ucieka w prawo. Niestety, było już za późno - podkreśla.
Samochód pana Stanisława ma zniszczone zawieszenie. Uderzenie oderwało też zderzak i uszkodziło reflektory.
- Na początku myślałem, że coś zrobiłem źle. Ale po chwili oprzytomniałem. Zobaczyłem, że nie ma tu żadnego znaku. A biała przerywana linia prowadzi kierowcę prosto do katastrofy - mówi pan Stanisław.
"Bo to droga w sam raz, żeby mieć wypadek"
Na drodze faktycznie nie ma żadnych znaków ostrzegających przed ostrym zakrętem. Wprawne oko doszuka się żółtych linii, które kierują pojazdy w prawą stronę. Niestety, są gorzej widoczne, niż białe pasy prowadzące w stronę urwanej jezdni.
- Ta żółta linia została pewnie starta przez hamujące w ostatniej chwili samochody. Jak czekałem na lawetę to okoliczni mieszkańcy mówili, że tu co chwilę ktoś się rozbija. Bo to droga w sam raz, żeby mieć wypadek – ironizuje rozmówca tvn24.pl.
Pan Stanisław rozbił się w środku dnia. Ale nietrudno sobie wyobrazić minę kierowcy, który próbuje jechać ul. Kutnowską w nocy. W miejscu, gdzie "odcięto" jezdnię nie ma żadnego oświetlenia ulicznego.
Droga - pułapka była kiedyś niezwykle istotna. W końcu Krośniewice to miejsce, gdzie krzyżowała się droga krajowa nr 1 z drogą krajową nr 2. Ulicą Kutnowską codziennie setki tirów wyjeżdżały na Kutno i dalej - na Warszawę.
Wszystko zmieniło się siedem lat temu. Wtedy w mieście pojawiła się nowoczesna obwodnica, a ul. Kutnowska została dosłownie przecięta - bo jej ślad wchodził w teren nowej inwestycji.
Z boku odciętej drogi wybudowano drogę, dzięki której okoliczni mieszkańcy mają kontakt ze światem. I to oni najczęściej tędy jeżdżą. Czasami jednak na drogę - pułapkę wjedzie nieświadomy niczego kierowca.
Droga niczyja?
Jak to się stało, że dostępna dla wszystkich droga urywa się bez ostrzeżenia? To pytanie zadaliśmy w krośniewickim magistracie.
- My nie zarządzamy tą drogą - mówi Jerzy Borzuchowski, podinspektor ds. drogownictwa w urzędzie miejskim w Krośniewicach.
Dodaje, że ul. Kutnowska jest już poza granicami miasta, ale miejscowe władze wystąpiły do GDDKiA o przekazanie jej miastu. Żeby można było postawić stosowne znaki.
Borzuchowski podkreśla jednak, że droga-pułapka nie jest zbytnio eksploatowana.
- Na skrzyżowaniu z ul. Płocką jest znak informujący o tym, że jest to droga bez wylotu. Dlatego raczej nie korzysta z niej nikt, kto nie musi - mówi urzędnik.
Jak jednak pokazuje przykład pana Stanisława - jest to możliwe.
- Może to był mój błąd, że nie zauważyłem tego znaku. To jednak nie tłumaczy tego, że ktoś w tak idiotyczny sposób urwał drogę i nie potrafił nawet postawić znaku ostrzegawczego czy barierki - podkreśla.
Zapytaliśmy GDDKiA o to, dlaczego droga jest tak, a nie inaczej (nie)oznakowana. Odpowiedź jednak była zaskakująca.
- Przedmiotowy odcinek drogi nie stanowi ciągu drogi krajowej i nie znajduje się na gruntach GDDKiA. W związku z powyższym droga nie jest przez nas zarządzana i utrzymywana - wyjaśnia Ireneusz Kanigowski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi.
Urzędnicy Generalnej Dyrekcji - jak nas zapewnili - badają sprawę. Kiedy przyślą nam stanowisko, umieścimy je w tekście.
Nie wiadomo więc, jak długo droga-pułapka będzie wyglądała tak, jak wygląda. Jak sprawdziliśmy, w tym miejscu nie zmieniło się nic już od co najmniej trzech lat.
Autor: Bartosz Żurawicz/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź