- Jak ktoś jest słaby psychicznie, to staje się "zabawką" innych. Bije się go cały czas, najlepiej tak, żeby nie było "przypału" u strażnika - opowiada tvn24.pl Sebastian, odsiadujący swój wyrok w Piotrkowie. Na szczęście, przypadków agresji w polskich więzieniach jest coraz mniej. - Mamy na to swoje sposoby - mówią funkcjonariusze Służby Więziennej. Jakie? Sprawdziliśmy.
Sebastian pracuje w więziennym radiowęźle. Zdradza jedynie, że jest za kratkami za "poważne przestępstwo", więcej szczegółów nie podaje. Siedział w trzech więzieniach. W Piotrkowie Trybunalskim przez kilka godzin puszcza muzykę innym osadzonym, bo to jego sposób na nudę. Metod zabijania wolnego czasu jest wiele, wśród "rozrywek" jest też znęcanie się nad kolegami z celi.
- Był taki jeden, co siedział za kradzieże. Słaby psychicznie. Był bity w zasadzie cały czas, dbało się o jego strach - opowiada w rozmowie z tvn24.pl.
Zaznacza przy tym, że sam nie bił, tylko się przyglądał. Kiedy jednak po kilku dniach ofiara przemocy trafiła do innej celi, Sebastian trafił do izolatki. Za karę.
Tylko w ubiegłym roku na terenie okręgu łódzkiego (w skład, którego wchodzi 6 więzień i 2 areszty śledcze) odnotowano 45 bójek i pobić. Ta liczba powoli, ale systematycznie spada.
- Dbamy o to, żeby w celach nie było konfliktów. Dobieramy osadzonych według wieku i zdemoralizowania, nie łączymy "światów" - zapewnia kpt. Bartłomiej Turbiarz ze służby więziennej w Łodzi.
Zostać zabawką
Jerzy Kahlan, psycholog więzienny jednym tchem wymienia grupy więźniów, którzy są najbardziej narażeni na przemoc. Najgorzej za kratkami mają sprawcy przestępstw seksualnych. Przede wszystkim przeciwko dzieciom, ale nie tylko.
- Potem są homoseksualiści i osoby wyrzucone ze świata grypsery, najczęściej za donosicielstwo - tłumaczy Kahlan.
Kolejną grupą więźniów "podwyższonego ryzyka" są dawni pracownicy służb mundurowych, głównie byli policjanci. Do tego dochodzą więźniowie, którzy są atakowani ze względu na cechy osobiste. Osadzeni lubią pastwić się nad osobami wycofanymi i strachliwymi.
Więzienna układanka
- Klucz do bezpieczeństwa więźniów znajduje się w rękach wychowawcy więziennego - wyjaśnia por. Jakub Białkowski z aresztu śledczego w Piotrkowie Trybunalskim.
To właśnie wychowawca proponuje przydzielenie więźnia do konkretnej grupy. Jest kilka zasad podstawowych. Młodociani przestępcy nie mogą trafić do jednej celi z recydywistami, a sprawcy ciężkich przestępstw generalnie nie siedzą razem z osadzonymi za przestępstwa drobne.
To jednak nie koniec. Do "trudnych" cel nie mogą trafić więźniowie szczególnie narażeni na agresję współosadzonych.
- Najczęściej najbardziej narażeni odsiadują wyrok w jednej celi. Na spacery też wychodzą w wyselekcjonowanych grupach - wyjaśnia Białkowski.
Tyle, że poszczególni więźniowie nie są świadomi, kto jest w chronionej celi i dlaczego dani więźniowie są izolowani. To jest kwestia bezpieczeństwa w jednostce.
- Jeżeli dochodzi do przemocy, to oznacza, że pracownicy więzienia popełnili błąd. Nie byli wystarczająco czujni albo przewidujący - komentuje Jerzy Kahlan.
Prawda statystki, prawda celi
Statystki wskazują, że liczba pobić nieznacznie zmalała w ciągu trzech lat na terenie więziennego okręgu łódzkiego. W 2011 doszło do 54 takich zdarzeń, w ubiegłym o 7 mniej.
- Często dochodzi do pobić? - pytamy Sebastiana z piotrkowskiego więzienia.
- Często... - uśmiecha się w tajemniczy sposób nasz rozmówca. I dodaje, że statystyki nie zawsze oddają to, co dzieje się za kratkami.
- Jak ktoś się poskarży to staje się konfidentem. Wtedy ma jeszcze gorzej. A więźniowie umieją bić tak, żeby nie było "przypału", żeby strażnik się nie zorientował. No chyba, że pechowiec trafi do takiej celi, że nikt się "przypału" nie boi - opowiada Sebastian.
- Trudno oczekiwać, że zupełnie zdemoralizowana osoba po trafieniu za kratki zupełnie się zmieni - komentuje kpt. Bartłomiej Turbiarz.
Zmniejszając napięcie
Trudno też oczekiwać, że funkcjonariusze służby więziennej będą wiedzieć o każdym incydencie. Nie zmienia to jednak faktu, że można postawić tezę, że w polskich więzieniach jest coraz bezpieczniej. Zdaniem SW, wyznacznikiem tego jest liczba tzw. sytuacji nadzwyczajnych. Są to m.in. samobójstwa osadzonych, bójki i pobicia, groźne samouszkodzenia czy też napaści na funkcjonariuszy.
- Rok temu takich zdarzeń nadzwyczajnych mieliśmy w okręgu łódzkim 171. Dla porównania, trzy lata temu było ich 235 - wylicza kpt. Turbiarz.
Por. Jakub Białkowski podkreśla, że - oprócz odpowiedniego dobierania składu cel - liczy się też zmniejszanie napięcia osadzonych.
- Kiedy więzień nie ma co robić, wtedy myśli. A kiedy pojawią się głupie pomysły, wtedy może być za późno. Dlatego też robimy co możemy, żeby zająć osadzonych - wylicza nasz rozmówca.
Dlatego też do dyspozycji więźniów są świetlice ze stołami pingpongowymi, prowadzenie radio-węzła czy klub czytelniczy. Po to, żeby wyciągnąć ich z cel, gdzie rodzi się agresja.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź