Karolina została zaatakowana nożem, gdy kosiła trawę przed domem. Napastnik zadał jej ponad 20 ciosów. Bliscy próbowali ją reanimować, bezskutecznie. Podejrzany 22-letni Eryk został zatrzymany. Zarzuty usłyszał w szpitalu. - My swoją walkę, niestety, przegraliśmy, ale inni mogą wygrać. Tylko trzeba robić wszystko, żeby te dzieci ratować - mówią jego rodzice w rozmowie z "Uwagą" TVN.
16-letnia Karolina z Dzierzgowa (woj. łódzkie) zginęła 18 lipca. Śledczy próbują ustalić, dlaczego doszło do tragedii. Prokuratura już wie, że w chwili zdarzenia Eryk S. był trzeźwy. Czy mógł być pod wpływem narkotyków lub innych środków? Tego jeszcze nie wiadomo, choć najbliżsi chłopaka nie ukrywają, że 22-latek miał kłopoty i sięgał po niedozwolone substancje.
Rodzice Eryka opowiedzieli reporterowi programu "Uwaga!" TVN o swoim synu i "walce, którą przegrali". - My nie chcemy naszego syna wybielać. Mamy przekaz dla innych rodziców, którzy nas słuchają - mówili.
Rozstanie i pogróżki
Eryk S. i Karolina rok temu przez krótki czas byli parą. - Prawie codziennie się spotykali. Nie u nas, ale u niego w domu. Byli ze sobą przez całe wakacje, ale pod ich koniec ona z nim zerwała. Mówiła, że był zaborczy, natarczywy wobec niej. W końcu to się stało dla niego obsesją - mówi Patryk, brat Karoliny.
Mówi, że 22-latek nie mógł pogodzić się z rozstaniem. Miał grozić dziewczynie i nękać ją wiadomościami.
- Pisał, że ją znajdzie, że jak ją dopadnie, to tego pożałuje – przypomina sobie brat ofiary. Twierdzi również, że tuż po zerwaniu do ich domu przyszedł list z pogróżkami.
Mimo to ani Karolina, ani jej bliscy nie złożyli oficjalnego zawiadomienia na policji.
Na oczach rodziny
22-latek od dłuższego czasu miał nalegać na spotkanie z Karoliną, ale ta długo odmawiała. Bała się. 18 lipca też chciał się z nią zobaczyć. W końcu pojawił się przed jej domem. Gdy wszedł na podwórko, dziewczyna kosiła trawę. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ale w pewnym momencie przerodziło się to w energiczną wymianę zdań. Karolina zginęła od ciosów nożem, było ich ponad 20.
Eryk S. uciekł. Brat Karoliny próbował ją reanimować, a ojciec nastolatki ruszył w pościg za napastnikiem. 22-latka zatrzymano około kilometra od Dzierzgowa. Jak mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, przechodzący drogą policjant po służbie zauważył zakrwawionego mężczyznę i go zatrzymał.
Sprawdzą, czy mógł coś zażyć
Eryk S. był trzeźwy, pobrano mu krew pod kątem badań na obecność środków odurzających.
- Istnieje prawdopodobieństwo, że mógł znajdować się pod wpływem innych substancji, takich jak narkotyki czy dopalacze. Wymaga to jednak szczegółowych badań. Kolejną istotną kwestią w tym śledztwie będzie ocena poczytalności podejrzanego – mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Mężczyzna odmówił złożenia wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do zarzucanego mu czynu, czyli de facto nie odniósł się do zarzutu. Odpowiadał jedynie na pytania obrońcy dotyczące stanu jego zdrowia.
"To robi z mózgu watę"
Państwo S. w rozmowie z "Uwagą" TVN. nie ukrywali, że ich syn zażywał narkotyki i dopalacze. - Nie jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie, ale wszyscy ludzie, którzy mają do czynienia z tymi substancjami, mówią, że jest to najgorsze g***o, jakie może być. Robi z mózgu taką watę, że człowiek przestaje być człowiekiem – mówi pan Piotr.
Deklarują jednak, że nigdy nie bali się swojego starszego syna. – Nigdy nie wykazywał do nas żadnej agresji – mówią i podkreślają: My nie chcemy naszego syna wybielać, bo nie o to chodzi. To jest przekaz dla innych rodziców, którzy nas słuchają, żeby nigdy nie zostawiali swoich dzieci samych z ich problemami, bo każda walka jest do wygrania. My swoją walkę, niestety, przegraliśmy, ale inni mogą wygrać. Tylko trzeba robić wszystko, żeby te dzieci ratować. Chodzi o dopalacze, to powoduje w mózgu takie zmiany, których się nie da później wyleczyć – mówi ojciec Eryka S.
Było dziecko i teraz go nie ma. To jest najgorsze
Teresa, ciocia dziewczyny: Siostra wychowywała ją od początku i Karolinka od zawsze miała tylko naszą rodzinę, innej nie znała. Od samego początku było: "ciocia, wujek, mama, tata", nie było innej opcji. To, co się wydarzyło, to jest nie do opowiedzenia. Wszystko stoi przed oczami, to jest straszny cios. Było dziecko i teraz go nie ma. To jest najgorsze.
Źródło: Uwaga/TVN24