Piski dochodzące z torby podróżnej usłyszeli w lesie przypadkowi spacerowicze. Siedem zziębniętych szczeniaków, jeszcze bezzębnych, zostało uratowanych. Szybko ustalono, kto mógł je porzucić. - Niedawno szczepiliśmy suczkę, która karmiła swoje małe. To był dobry trop - mówią urzędnicy z Aleksandrowa Łódzkiego.
Torba, w której upchane zostały szczenięta, została porzucona w lesie w Woli Grzymkowej (woj. łódzkie). Przypadkowi spacerowicze położyli torbę na przystanku i wezwali służby. Razem z policją przyjechali urzędnicy z wydziału ds. zwierząt w aleksandrowskim magistracie.
- Psy były upchane tak, że stały na sobie - mówi Katarzyna Rezler z aleksandrowskiego magistratu. Widok porzuconych zwierząt od razu przypomniał jej niedawną akcję darmowych szczepień.
- W okolicy była suczka, która niedawno urodziła szczenięta - mówi Razler.
Niedługo kobieta pojawiła się przed domem, gdzie mieszka właściciel wspomnianej suczki. Niestety, w domu nikogo nie było. Słychać było za to piski zwierząt.
- Okazało się, że drzwi nie są zamknięte. W środku zastaliśmy suczkę i tylko jej jednego szczeniaka. Wyglądał identycznie jak te, które znaleźliśmy w torbie - mówi Katarzyna Rezler.
Na miejsce wezwała policję, a sama udała się wraz ze zwierzętami do schroniska w Łowiczu, gdzie zaopiekowano się psami.
Do pięciu lat więzienia
Policja informuje, że dotąd w sprawie nikt nie usłyszał zarzutów.
- To może się zmienić w najbliższej przyszłości. Prowadzimy postępowanie w kierunku znęcania się nad zwierzętami - mówi tvn24.pl asp. Dariusz Mroczkowski ze zgierskiej policji.
Porzucenie zwierząt jest formą znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to do pięciu lat więzienia.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: SOS Zwierz