- Przygotowaliśmy wniosek, na podstawie którego każdy łodzianin może domagać się zwrotu nadpłaconego podatku śmieciowego - mówią radni opozycji i zachęcają mieszkańców, aby domagać się od miasta nadwyżki jaką udało się wypracować. Sięga ona 50 mln zł, a zgodnie z prawem, miasto nie może zarabiać na wywozie śmieci. - Każdy podatnik powinien dostać 100 złotych zwrotu - wyliczyli inicjatorzy akcji.
"Wnoszę o (...) zwrot nadpłaty na rachunek bankowy nr..." - taką formułkę zawiera wniosek przygotowany przez radnych opozycji, dzięki któremu mieszkańcy mają odzyskać część środków wpłaconych w ramach podatku śmieciowego.
- Po półtora roku nadwyżka sięga już 50 mln złotych. To pieniądze mieszkańców, które powinny być jak najszybciej zwrócone - podkreśla Sebastian Tylman z opozycyjnego klubu Łódź 2020.
Przypomnijmy, łódzka Rada Miejska w 2013 roku przyjęła uchwałę, na podstawie której do budżetu tylko w zeszłym roku wpłynęło 56 mln złotych. Tymczasem koszty wywozu śmieci pochłonęły o 26 mln mniej. Urzędnicy szacują, że podobna nadwyżka wystąpi w tym roku i pieniędzy będzie za dużo o niemal 50 mln złotych.
- Te pieniądze trzeba oddać, bo ustawa nie pozwala zarabiać na podatku śmieciowym - dodaje Łukasz Magin z klubu radnych Łódź 2020.
"Wyślij i odzyskaj pieniądze"
Przygotowany przez opozycję formularz można ściągnąć z internetu. W jego uzasadnieniu możemy przeczytać m.in.: "W skutek błędnych i przeszacowanych obliczeń urzędników Pani Prezydent Hanny Zdanowskiej (budżet - red.) wzbogacił się moim kosztem".
- Możliwość obracania dodatkowymi środkami jest z pewnością dla magistratu bardzo wygodne, ale po prostu niezgodne z prawem - przekonuje Sebastian Tylman z klubu radnych Łódź 2020.
Zwrócą, ale nie indywidualnie
Czy po wysłaniu wniosku o zwrot części podatku śmieciowego łodzianin może się spodziewać przelewu? Zdaniem Marcina Masłowskiego, rzecznika prezydent Hanny Zdanowskiej, zdecydowanie nie.
- Opozycja próbuje coś nam udowodnić, tyle, że robi to bardzo nieporadnie. Faktycznie, mamy nadwyżkę, ale zostanie ona zwrócona w sposób systemowy - tłumaczy Masłowski.
Co to znaczy? Urzędnicy wyjaśniają, że wszystko zostanie uregulowane w następnym budżecie - podatek śmieciowy nie będzie wyższy, mimo, że wzrosły koszty wywozu śmieci. - Nadwyżka będzie spożytkowana a mieszkańcy nie odczują w żaden sposób nowych, wyższych kosztów usług - argumentuje rzecznik Hanny Zdanowskiej.
I dodaje, że ta forma zwrotu podatku została zaakceptowana przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Łodzi.
- To jedyna dopuszczalna forma zwrotu. My będziemy się rozliczać z mieszkańcami systemowo, a nie indywidualnie. I to już za trzy miesiące, tak jak zapowiadaliśmy wielokrotnie - zapowiada Masłowski.
Ale te argumenty nie przekonują inicjatorów akcji. - Skąd miasto wie, ile będzie kosztował wywóz śmieci w przyszłym roku, skoro nawet nie rozpisano przetargu? - punktuje radny Sebastian Tylman.
"Pożyczka śmieciowa"
Pod koniec marca br. Łukasz Magin (Łódź 2020) i Tomasz Trela (SLD) zwrócili się do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy RIO w Łodzi z wnioskiem o wszczęcie postępowania w sprawie naruszenia prawa przez miasto. Radni poinformowali w piśmie skierowanym do Regionalnej Izby Obrachunkowej, że miasto bezprawnie "przejęło" środki z tzw. ustawy śmieciowej. Politycy twierdzą, że ustawa śmieciowa jasno określa, co może być opłacane ze środków z podatku.
"Stosowanie praktyki przeznaczania środków z poboru opłaty na cele inne niż opisane w ustawie potwierdził Skarbnik Miasta (...) podczas LXXIII sesji Rady Miejskiej w Łodzi" - można było przeczytać we wniosku.
- Minęły długie miesiące, a wciąż Rzecznik Dyscypliny Finansów nie odniósł się do naszego wniosku. Jak widać, urzędom się nie spieszy, jeżeli chodzi o zwracanie nadwyżek - kwituje Łukasz Magin.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź