Tytus, Romek i A'tomek szykują się na Grunwald. Po ubiegłorocznym komiksie, gdzie wystąpili jako bohaterowie Powstania Warszawskiego, przyszła pora na wyprawę przeciwko Krzyżakom. - Czas na istotne sprawy - mówi "Rzeczpospolitej" twórca kultowych postaci, Henryk Chmielewski, bardziej znany jako Papcio Chmiel.
Papcio Chmiel pracuje właśnie nad kolejną księgą o przygodach Tytusa, Romka i A'tomka. Tym razem szykuje ich na bitwę grunwaldzką. Wcześniej bohaterowie pojawili się w albumie o Powstaniu Warszawskim. Niedawno do księgarń trafiła również księga o wojnie polsko-bolszewickiej, a Papcio Chmiel zapowiada komiks o wrześniu 1939 roku. Dlaczego po latach wydawania komiksów o Dzikim Zachodzie czy Wyspach Nonsensu zdecydował się na tak poważne tematy?
– Mam już swoje lata, niewiele czasu mi pozostało – odpowiada "Rz" Papcio Chmiel. – Pomyślałem, że najwyższa pora zmierzyć się ze sprawami naprawdę istotnymi. To już ostatnia szansa. A poza tym... Całe moje życie nierozerwalnie związane było z historią – dodaje.
Wspomnienia Papcia Chmiela
Rzeczywiście. W rozmowie z "Rz", Henryk Chmielewski wspomina swoje dzieciństwo w kamienicy zbudowanej na fundamentach warszawskiego Barbakanu. Pamięta wyprawy z z ojcem do Muzeum Narodowego.
– Największe wrażenie zrobiła na mnie drezyna pancerna – wspomina Papcio Chmiel. – Wchodziłem do niej po schodkach i mogłem obracać lufę umieszczonego tam działka. Tata, który kochał armię, zabierał mnie także na cotygodniowe uroczyste zmiany warty. Obserwowaliśmy żołnierzy idących z Cytadeli do Komendy Garnizonu, która mieściła się przy Hotelu Europejskim - mówi gazecie rysownik.
Potem nadeszły czasy wojny. 1 września 1939 roku Henryk Chmielewski założył szkolny mundurek, ale do szkoły już nie poszedł. Razem z falą uchodźców uciekał z Warszawy na wschód.
Mam już swoje lata, niewiele czasu mi pozostało. Pomyślałem, że najwyższa pora zmierzyć się ze sprawami naprawdę istotnymi. To już ostatnia szansa. A poza tym... Całe moje życie nierozerwalnie związane było z historią Papcio Chmiel
– Gdzieś za Siedlcami przez drogę przeleciał szwadron naszej kawalerii – mówi Papcio Chmiel. – Mundury khaki, szable, lance. Zniknęli jak sen. Został tuman kurzu i zapach końskiego potu. 8 września dotarłem do kuzynów we wsi Farfak pod Łukowem. I tu się bezpiecznie zakotwiczyłem. 22 gruchnęła wieść, że do miasteczka weszli Sowieci. Oczywiście, od razu tam popędziłem - opowiada.
Komiks powstańczy
Chmielewski pamięta też płonący Zamek Królewski w Warszawie w czasie wojny. A 1 sierpnia 1944 roku stanął od walki o stolicę. Z perspektywy lat ocenia, że wybuchło niepotrzebnie, a na pewno za wcześnie. Ale pamięć o nim stała się na tyle silna, że od momentu stworzenia postaci Tytusa - tj. od 1957 roku - myślał o komiksie poświęconym tej tematyce.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24