"Jestem w żałobie po śmierci mojego psa, Mozarta, którego poród osobiście odbierałam" - wyznała w miniony piątek Salma Hayek. Pies został znaleziony na terenie rancza aktorki z raną postrzałową w okolicy serca. Ustalono sprawcę, ale prawdopodobnie nie poniesie on odpowiedzialności karnej. Jak poinformowało w poniedziałek biuro szeryfa, użycie broni uznano za "uzasadnione".
Mężczyzna, który w lutym śmiertelnie postrzelił psa aktorki Salmy Hayek prawdopodobnie nie poniesie za to odpowiedzialności karnej - poinformowało w poniedziałek biuro szeryfa hrabstwa Thurston w stanie Waszyngton, gdzie Hayek ma swą posiadłość.
Hayek: nigdy nikogo nie zaatakował
W ubiegły piątek Salma Hayek podzieliła się smutkiem z internautami na Instagramie, publikując zdjęcie swego psa. "Jestem w żałobie po śmierci mojego psa, Mozarta, którego poród osobiście odbierałam" - napisała gwiazda. Poinformowała, że 9-letni Mozart został znaleziony 19 lutego, z raną postrzałową w okolicy serca, na terenie jej rancza. Posiadłość aktorki położona jest ok. 110 km na południe od Seattle.
Zapewniła, że zwierzę "nigdy nikogo nie ugryzło ani nie zaatakowało". "Był kochającym i lojalnym towarzyszem. Nie zasłużył na powolną i bolesną śmierć" - napisała.
Wyraziła nadzieję, że "władze stanu Waszyngton oddadzą sprawiedliwość" w tej sprawie.
"Nieszczęśliwy wypadek"
Ustalenia co do szczegółów śmierci psa przekazało w poniedziałek biuro szeryfa hrabstwa Thurston. Stwierdzono, że ze względu na okoliczności zdarzenia, użycie broni przez sprawcę - właściciela sąsiedniej posiadłości - było "uzasadnione".
Jak stwierdzono, kobieta opiekująca się ranczem aktorki wybrała się na konną przejażdżkę w towarzystwie kilku psów, biegających luzem. W pewnym momencie psy, słysząc szczekanie, wbiegły na sąsiednią posesję. Kobieta przywołała je z powrotem i wróciła do domu. Nie zauważyła nieobecności Mozarta.
Ten miał wbiec do garażu sąsiada. Mężczyzna zeznał, że usłyszał odgłosy walczących psów. Gdy przybył na miejsce - mówił śledczym - zobaczył swoje dwa owczarki niemieckie w starciu z dwoma innymi psami. Strzelił z wiatrówki, obce psy odbiegły. - Nawet nie wiedzieliśmy, że pies został trafiony - powiedziała mediom jego żona, Kim Lund.
Mozart został znaleziony martwy na ścieżce do domu na ranczu Hayek. Okazało się, że pojedyncza śrucina przebiła tętnicę i spowodowała prowadzące do śmierci krwawienie wewnętrzne.
Cliff Ziesemer z biura szeryfa podkreślił, że strzał z takiej broni z reguły nie powoduje poważnych obrażeń, a śmierć psa należy uznać za nieszczęśliwy wypadek.
Przedstawiciele aktorki ani ona sama nie skomentowali dotąd ustaleń śledztwa.
Autor: rzw / Źródło: buzfeed.com,seattletimes.com
Źródło zdjęcia głównego: Denis Makarenko / Shutterstock.com