Larry Flynt, król amerykańskiego porno i założyciel magazynu dla dorosłych "Hustler", chce powstrzymać wykonanie wyroku śmierci na człowieku, który postrzelił go 35 lat temu powodując częściowy jego paraliż. Joseph Paul Franklin, który jest seryjnym mordercą, 20 listopada ma zostać stracony w więzieniu w stanie Missouri. - To absurdalne, że władze kraju, które zabraniają zabijania, wykorzystują zbrodnię do karania przestępców - argumentuje Flynt.
Larry Flynt w 1978 roku przeżył zamach na swoje życie. W jego efekcie został jednak sparaliżowany od pasa w dół i do końca życia będzie zmuszony poruszać się na wózku inwalidzkim. Postrzelił go Joseph Paul Franklin oburzony jednym z numerów "Hustlera", który należy do Flynta. Chodziło mu o zdjęcie czarnej kobiety uprawiającej seks z białym mężczyzną.
Seryjny morderca w "obronie rasy"
Choć nie został za to osądzony (sprawcy bezpośrednio po zamachu nie złapano, Franklin przyznał się do niego po latach), trafił do więzienia z innego powodu - skazano go za popełnienie kilku morderstw. M.in. za zabicie pary w 1977 roku, bo denerwowała go zbyt wolna jazda mężczyzny i jego pasażerki z samochodu jadącego przed nim (sam jechał autem z bagażnikiem wypełnionym pieniędzmi z banku w Madison, który kilka dni wcześniej obrabował).
Dwa lata później Franklin zastrzelił menadżera restauracji Taco Bell za to, że był czarny, a rok później pozbawił życia młodą autostopowiczkę i dwóch czarnych mężczyzn uprawiających w parku jogging. Ponieważ stosował różne metody zabijania, nigdy nie zweryfikowano, ile zbrodni można mu przypisać (prawdopodobnie nawet 20). Złapano go dopiero w 1980 roku.
Wiadomo, że większość ze zbrodni Franklina zostało popełnionych na tle rasowym. Przed sądem Franklin - który był członkiem partii nazistowskiej i Ku Klux Klanu, a w 1995 roku zmienił swoje nazwisko James Clayton Vaughn Jr. na cześć nazistowskiego ministra propagandy Josepha Paula Goebbelsa i Benjamina Franklina, jednego z założycieli Stanów Zjednoczonych - motywował swoje zachowanie misją oczyszczenia społeczeństwa z ludzi, których uważał za gorszych.
Franklin opowiadał, że w "obronie rasy" jeździł po kraju szukając kolejnych ofiar, bo chciał wzbudzić w Afroamerykanach i Żydach strach, że nieważne, gdzie się pojawiają i kim są, może czekać ich śmierć.
Franklin był sądzony w kilku stanach. Ostatecznie został oskarżony o zabójstwo ośmiu osób i skazany na karę 6-krotnego dożywocia oraz karę śmierci. Na wykonanie wyroku czeka w celi śmierci więzienia Potosi Crime Center. Sąd Najwyższy stanu Missouri ustalił datę egzekucji 63-letniego Franklina na 20 listopada.
"Król porno" przeciw karze śmierci
Jednak wstrzymania wykonania kary śmierci od kilku dni domaga się Larry Flynt, który sprzeciwia się karze śmierci w ogóle. - To absurdalne, że władze kraju, które zabraniają zabijania, wykorzystują zbrodnię do karania przestępców - argumentuje wydawca "Hustlera".
Kara śmierci obowiązuje obecnie w 32 amerykańskich stanach, jest także elementem federalnego oraz wojskowego kodeksu karnego. Wykonywanie kary śmierci w USA zawieszono w 1972 roku na mocy wyroku Sądu Najwyższego, ale przywrócono cztery lata później. Od tamtej pory według różnych szacunków, w USA wykonano ponad 15 tysięcy wyroków. A w celach śmierci znajduje się obecnie ponad 3 tys. osób.
Jednak ostatnio debata na temat kary śmierci zaostrzyła się. Chodzi o przegląd spraw kryminalnych z przeszłości, w wyniku którego ustalono, że w 27 przypadkach sądy wydały błędne wyroki nakazujące wykonanie egzekucji.
W Missouri, gdzie wyrok oznacza zastrzyk trucizny, w ubiegłym miesiącu przesunięto zabicie mordercy Allena Nicklassona. Powodem był sprzeciw niemieckiego producenta propofolu, jednego z trzech składników, z których powstaje trująca mieszanka do wykonywania wyroków śmierci w USA. Producent nie chciał, by jego produkt używany w Europie jako środek znieczulający, w Ameryce był śmiercionośnym koktajlem.
Ponadto, Unia Europejska od dłuższego czasu grozi ograniczeniem eksportu propofolu, jeśli będzie on stosowany do egzekucji.
"Chcę skrzywdzić go tak samo, jak on mnie"
Wykorzystał to Flynt wraz z Amerykańską Unią Swobód Obywatelskich (ACLU) i wniósł pozew w Sądzie Najwyższym stanu Missouri. - Chcemy wiedzieć, w jaki sposób państwo określa proces zabijania więźniów. Opinia publiczna ma prawo znać metodologię i standardy wykonywania wyroków śmierci w jej imieniu. Brak przejrzystości sprawia, że trudno wierzyć, że państwo działa w naszym imieniu w sposób etyczny - ogłosił Jeffrey A. Mittman z ACLU.
Sparaliżowany wydawca "Hustlera" dodał, że wolałby widzieć, jak Franklin spędza resztę swojego życia w więzieniu. - Przez te wszystkie lata od strzelaniny nigdy nie stanąłem twarzą w twarz z Franklinem. Chciałbym z nim spędzić godzinę w pokoju wraz z nożycami do cięcia drutu i szczypcami, by skrzywdzić go tak samo, jak on mnie. Nie chcę go zabić, ani nie chcę widzieć, jak umiera - zapewnił. Od ostatniego razu, gdy "król amerykańskiego porno" był na czołówkach gazet z powodu sądowej walki, minęło ponad 30 lat. W 1988 roku wygrał w Sądzie Najwyższym przełomowy proces o zniesławienie w związku z zamieszczonymi w "Hustlerze" żartami z telewizyjnego ewangelisty Jerry’ego Falwella. Pismo napisało, że pastor spał z własną matką, a ten w odwecie wytoczył Flyntowi proces o oszczerstwo. Sąd uznał, że Flynt nie stwierdził faktu, lecz wyraził opinię o duchownym, do czego daje mu prawo konstytucja, a osoby publiczne nie mogą domagać się odszkodowania za obraźliwe treści satyryczne.
I tak wydawca porno stał się obrońcą wolności słowa, a w latach 90. także bohaterem filmu Milosza Formana "Skandalista Larry Flynt".
"Ja tylko stawiam przed wami lustro"
W 2011 roku Flynt wywołał skandal kpiąc z prawa i moralności Amerykanów. Zaproponował oskarżonej o zamordowanie trzyletniej córeczki 25-letniej Casey Anthony pół miliona dolarów za pozowanie nago dla "Hustlera" plus 10 procent udziału w zyskach ze sprzedaży.
Zarzucono mu, że z "morderców robi porno-celebrytów" i milionerów, a kilka organizacji kobiecych zorganizowało pikiety pod siedzibą jego firmy, na którą składa się niezliczona liczba magazynów erotycznych, stron internetowych, nocnych klubów i wytwórni filmów dla dorosłych.
Choć po trwającym prawie trzy lata procesie sąd ostatecznie oczyścił Anthony z zarzutu morderstwa, Flynt bronił się, że tylko zakpił z fascynacji złem Amerykanów. "Przecież to wy sami, porządni obywatele, widzowie talk-show i serwisów informacyjnych, czytelnicy tabloidów i najbardziej rynsztokowych portali plotkarskich, już dawno zrobiliście z Casey Anthony wielką gwiazdę. Ja tylko stawiam przed wami lustro i daję wam to, czego sami chcecie. Co jest tak naprawdę gorsze? Dosłowna nagość ciała? Czy bezlitosne podglądactwo i kompulsywna ciekawość, która sprawiła, że niemal każdy dorosły Amerykanin recytuje dziś z pamięci szczegóły z życia znienawidzonej dzieciobójczyni?" - napisał w felietonie dla Huffington Post.
Autor: Agnieszka Kowalska\mtom / Źródło: Los Angeles Times, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Glenn Francis