Czy Powstanie Warszawskie było typowo polskim doświadczeniem? Na to pytanie odpowiedzi szukali twórcy spektaklu "Hamlet 44". Sięgnęli po klasykę, "Hamleta" Williama Szekspira, by pokazać że powstańcy, jak bohaterowie od wieków, także stawali przed dylematem "być albo nie być".
- Chcieliśmy opowiedzieć o powstaniu bez kompleksów, a wręcz z rozmachem, w takim totalnym ujęciu, stąd Szekspir - mówiła TVN24 Hanna Radziejowska z Muzeum Powstania Warszawskiego, patrona przedstawienia.
Hamlet powstańczy
Szekpirowski "Hamlet" rozumiany przez pryzmat zrywu 1944 r. to historyczne "być albo nie być" ujęte w widowiskowym spektaklu, gdzie postać duńskiego księcia to każdy z powstańców. - Rzucamy Hamleta w rzeczywistość Powstania, wyjmujemy tego Duńczyka z czaszką z Elsynoru i wstawiamy go w Warszawę w 1944, i sprawdzamy, co to oznacza. (...) Wniosek z pracy nad spektaklem jest taki, że wybiegnięcie na ulicę do powstania nie było wyborem "nie być", tylko wyborem "być" - mówił w rozmowie z tvn24.pl reżyser "Hamleta 44" Paweł Passini.
By pokazać, że powstańcy dylematy mieli wspólne i przyświecała im jedna idea, główne monologi hamletowskie ("być albo nie być" i "wszystko sprzysięga się przeciwko mnie") wygłosi chór, kilka postaci. Passini tak to tłumaczy: - To próba pokazania, że ten zryw to było doświadczenie zbiorowości.
Czy można mówić o wojnie bez wroga? Według 31-letniego reżysera tak. W spektaklu w ogóle nie pojawią się Niemcy.
Za to nie zabraknie prawdziwych powstańców, uczestników tamtych wydarzeń. Pojawiają się oni w roli aktorów, którzy przyjeżdżają do Elsynoru, by pomóc Hamletowi obnażyć królobójstwo. To symboliczne oddanie głosu tym, którzy znają prawdę i mogą dawać świadectwo. - Powstańcy musieli się tu pojawić. To coraz mniej słyszalny głos, w który trzeba się wsłuchać. Jak się widzi ich twarze, gdy opowiadają, co przeżyli to jedyny ślad tego, co naprawdę wydarzyło się podczas powstania - mówi Passini.
Pytany, dlaczego sięgnął po "Hamleta" mówi, że nie bez znaczenia była przestrzeń, w której ma się odbyć przedstawienie. - Ta przestrzeń wiąże się z ryzykiem. (Teren wokół Muzeum Powstania Warszawskiego) to cmentarzysko, dlatego taki tekst, elementarz teatru - tłumaczy. Ale jednocześnie zwraca uwagę, że tuż za murem pamięci, gdzie kiedyś ginęli powstańcy, stoją już nowoczesne budynki m.in. hotel Hilton i siedziba IPN.
Dlaczego warto tam "być"?
Przedstawienie robione jest z ogromnym rozmachem. Dzięki odtwarzaniu scen w różnych częściach parku, dzięki równoczesnym projekcjom na ścianach muzeum i na murze pamięci, na którym wypisane są nazwiska poległych można odnieść wrażenie przeniesienia w czasie. Scenografia również nawiązuje do walczącej Warszawy, ma - według zamysłu twórców - opowiadać o mieście w chwili zagrożenia. Na żwirze ułożone są wielkie betonowe rury - symbolizujące kanały, pod murem pamięci leży wielki żyrandol - "symbol świata po bombardowaniu", a nad wszystkim unosi się wielka czarna chmura, przerażająca.
Premiera w piątek o godz. 22 w parku Wolności w Muzeum Powstania Warszawskiego
Następne spektakle: 2 - 6 sierpnia, godzina 22:00
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl