Uchodziła za ideał kobiecej urody, była obiektem pożądania mężczyzn i zazdrości kobiet. W latach 60. jej twarz zdobiła okładki magazynów. Pisano o niej wiersze. Zespół Perfect uwiecznił ją w jednym ze swoich najbardziej znanych utworów. Pola Raksa kończy dziś 80 lat.
Od jej rozstania z kinem minęły ponad trzy dekady, a widzowie wciąż wzdychają do rudowłosej Marusi z kultowego serialu "Czterej pancerni i pies".
W plebiscycie ogłoszonym przez magazyn "Film" na 100-lecie kina wybrana została najpiękniejszą polską aktorką wszech czasów, choć głosowanie odbyło się na przełomie wieków, a 60-letnia wówczas Raksa o aktorstwie zdążyła już na dobre zapomnieć.
"Poróżniła nas, za jej Poli Raksy twarz każdy by się zabić dał" - śpiewał wokalista zespołu Perfect w 1982 roku w piosence Zbigniewa Hołdysa i Bogdana Olewicza, w hymnie swojego pokolenia - "Autobiografia". Raz jeden dała się zaprosić na ich koncert, a publiczność na jej widok oszalała. Zespół z Polą na scenie bisował wtedy "naście" razy.
Ale ona nigdy nie lubiła swojej popularności. Podobnie jak roli Marusi w "Czterech pancernych...", której początkowo nie chciała w ogóle przyjąć, a która zapewniła jej nieśmiertelność za sprawą ciągłych powtórek w telewizji, na życzenie widzów.
Aktorka mimo woli
W latach 60. jej twarz nieustannie zdobiła okładki wszystkich kolorowych magazynów, pisano o niej wiersze, a do warszawskiego Teatru Współczesnego, z którym związana była przez lata, pielgrzymowały tłumy. Wymykała się wtedy chyłkiem, bo nie znosiła tłumów. Gdyby nie zupełny przypadek, nigdy nie wybrałaby aktorstwa, które zresztą porzuciła.
Urodziła się 14 kwietnia 1941 roku w Lidzie (miasto leżące na terenie dzisiejszej Białorusi), niedaleko Nowogródka. Po wojnie wraz z rodzicami przeniosła się do Wrocławia. Nie myślała o karierze filmowej.
Po zdaniu matury dostała się na studia polonistyczne we Wrocławiu i prawdopodobnie skończyłaby je, gdyby jej uroda nie przyciągnęła reportera czasopisma "Dookoła Świata". Ten namówił ją na sesję fotograficzną. Był koniec lat 50., a zdjęcia pięknej dziewczyny zobaczyła Maria Kaniewska, kompletująca obsadę do adaptacji "Szatana z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego.
Zaproponowała jej główną rolę kobiecą. Film stał się debiutem Apolonii Raksy i wielkim sukcesem. Zachwyceni niezwykłą urodą dziewczyny, która udowodniła, że ma także talent, kolejni reżyserzy zaczęli jej składać propozycje. Porzuciła wówczas polonistykę i przeniosła się na wydział aktorski łódzkiej Filmówki. Po czysto dekoracyjnej roli w "Klubie kawalerów" zabłysnęła w niesłusznie zapomnianym filmie Anny Sokołowskiej "Beata".
Zagrała zbuntowaną nastolatkę, która porzuca szkołę i ucieka z domu w proteście przed obłudą i zakłamaniem otoczenia. Wraz z Marianem Opanią stworzyli niezwykle ciekawy duet. A potem znowu spotkała się z Maria Kaniewską - tym razem w adaptacji osadzonej w XVII-wieku powieści historycznej Deotymy, opowiadającej o związku gdańskiej mieszczanki i marynarza.
Na planie tego filmu spotkała się po raz pierwszy z Januszem Gajosem.
W kostiumie u Wajdy i Hasa
W 1965 r. Wojciech Jerzy Has kręci jeden z najwybitniejszych filmów w historii polskiej kinematografii, "Rękopis znaleziony w Saragossie" - adaptację prozy hrabiego Jana Potockiego. Fascynująca, złożona z mnóstwa przeplatających się zdarzeń i wątków wizualna szarada, zachwycająca scenografią, kostiumami i aktorstwem Zbigniewa Cybulskiego w głównej roli, z kilkunastoma gwiazdami na dalszym planie (grają m.in. Iga Cembrzyńska, Gustaw Holoubek, Bogumił Kobiela, Beata Tyszkiewicz i właśnie Pola Raksa), okrzyknięta zostaje arcydziełem.
Choć w kraju zdominowanym przez sztukę socrealistyczną opowieść nie robi takiej kariery jak na świecie, wszyscy zdają sobie sprawę, że mają do czynienia z wielkim obrazem. Pola Raksa na zawsze zachowa wdzięczność dla Hasa za to, że dane jej było zagrać w "Rękopisie...". Zna się na sztuce o wiele lepiej, niż mogliby podejrzewać reżyserzy obsadzający ją w rolach ślicznych blondynek.
Staje się specjalistką od ról kostiumowych. Wkrótce przychodzi propozycja od Andrzeja Wajdy, który kręci "Popioły" - ekranizację powieści Stefana Żeromskiego. Młodziutka gwiazda partneruje Danielowi Olbrychskiemu w roli jego wielkiej miłości - Heleny. Wajda, jak Żeromski, opowiada o daremnym trudzie Polaków, którzy wierzą, że walka u boku Napoleona wróci im wolną ojczyznę.
Ale dzieje się coś jeszcze - widzowie kreują w wyobraźni idealny wizerunek pięknej Poli. Gdy w "Ich dniu powszednim" Ścibora-Rylskiego zagra kochankę Zbyszka Cybulskiego, dla której zostawił żonę, oburzone głosy widzów wprawią ją w osłupienie. Jeszcze gorzej będzie, gdy wcieli się w zbrodniarkę w serialu "Kapitan Sowa na tropie".
- Po moich pierwszych filmach uznano, że powinnam grać wyłącznie piękne i niewinne dziewczyny. Tak zaszufladkowany aktor zaczyna wzdychać do ról czarnych charakterów - zwierzyła się w jednym z nielicznych wywiadów, jakich udzieliła w czasie swojej kariery.
Ale nieco wcześniej zdecyduje się na rolę, która przewróci jej życie do góry nogami i zmieni na zawsze.
Ogoniok czy narzeczona Janka Kosa
Po serii ról kostiumowych spragniona nowego młoda aktorka dostaje propozycje ról współczesnych. Znowu gra u Kaniewskiej w komedii sensacyjnej "Bicz boży" u boku Stanisława Mikulskiego. Tworzy również ciekawe kreacje w Telewizyjnym Teatrze "Kobry". W tym czasie Konrad Nałęcki przygotowuje się do ekranizacji książki Janusza Przymanowskiego i kompletuje obsadę.
W konwencji kina przygodowego, nieco z przymrużeniem oka, pokazuje przygody załogi czołgu "Rudy 102" i ich wiernego psa Szarika. Oczywiście z zachowaniem obowiązującej linii politycznej, sławiącej oddanych polskiemu narodowi i przelewających za niego krew żołnierzy radzieckich, pokazywanych jako naszych najwierniejszych przyjaciół.
Główną rolę ma zagrać Janusz Gajos, a Raksa ma być jego ukochaną. Jest u szczytu sławy, wygrywa wszystkie plebiscyty, cieszy się z roli, póki nie usłyszy, że Marusia ma być sanitariuszką, tylko, że radziecką. Województwo nowogrodzkie, w którym się urodziła, zostało zlikwidowane przez okupacyjne władze radzieckie i nie wie, czy powinna przyjąć tę rolę. Ale scenariusz jest świetnie napisany, gwiazdy w głównych rolach. Więc przyjmuje.
Serial odnosi gigantyczny sukces. Oboje z Gajosem będą jednak tę popularność przeklinać. Ale o ile Gajos po wielu latach wyjdzie z szuflady z napisem: "Janek Kos", Pola Raksa nie jest w stanie się uwolnić od roli Marusi. W cytowanym już wywiadzie mówi: "Serial odbił się fatalnie na moim życiu osobistym. Kolejni narzeczeni odchodzili w siną dal, bo nie mogli znieść tego ciągłego szarpania mnie za rękaw i pytania widzów: A co z Jankiem? To było nie do zniesienia".
Niby mówi to, żartując, ale jest bardzo smutna. Odrzuca mnóstwo ról.
Mężczyźni jej życia
Kiedy "Czterej pancerni..." wchodzą na małe ekrany, Pola Raksa jest już po rozwodzie z reżyserem Andrzejem Kostenko. Małżeństwo przetrwało trzy lata. Z tego związku ma syna Marcina. W branży mówi się o jej związku z rozpoczynającym karierę Bogusławem Lindą, ona sama, jak zawsze, milczy na temat prywatnego życia. Przez jakiś czas związana jest z Markiem Piwowskim, ale i ten związek kończy się rozstaniem. Nigdy więcej już nie założy rodziny.
Lata 70. nie są już dla niej tak łaskawe. No, może poza "Arią dla atlety" Filipa Bajona, gdzie znów udowodni swój talent. W latach 80. Pola Raksa zaczyna wycofywać się z zawodu. Ma dosyć bycia kwiatkiem do kożucha dla męskich partnerów, zna swoją wartość i czeka na wyzwania. Gdy ich brak, bez żalu już na zawsze porzuca aktorstwo. Wciąż piękna, choć już dojrzała, po prostu "przepada jak kamień w wodę". Przed dekadą zrobiła to samo u szczytu sławy Brigitte Bardot.
Wróci jeszcze jednorazowo w 1993 roku, by zagrać w filmie byłego partnera Marka Piwowskiego "Uprowadzenie Agaty". A potem nie przyjmie już żadnej propozycji.
I nigdy nie będzie tego żałować.
Z daleka najbezpieczniej
Po rozstaniu z aktorstwem Pola Raksa z zapałem zajmie się modą i projektowaniem. W latach 90. ma swoją własną rubrykę w "Rzeczpospolitej", a od resortu kultury otrzymuje uprawnienia projektanta. Tworzy oryginalne kostiumy. Po pewnym czasie zrezygnuje jednak również z tego.
Przestaje pojawiać się publicznie i nie jest tajemnicą, że próby namówienia jej na jakikolwiek wywiad, kończą się klęską. Wyprowadza się z Warszawy do Kałuszyna, niedaleko Legionowa, na południe od Narwi, gdzie jak wyzna, "czuje się najbezpieczniej".
Dziennikarzy, którzy próbują ją odnaleźć, mieszkańcy Kałuszyna z góry uprzedzają, by odpuścili, bo "i tak nic z tego nie będzie".
Źródło: tvn24.pl