Pięć miesięcy po śmierci męża i brata, Celine Dion opowiedziała o swoim życiu po tych tragicznych wydarzeniach. - Rene zawsze podkreślał: show musi toczyć się dalej - wyznała w rozmowie z magazynem "People". Podkreśliła, że musi być silna dla trójki swoich dzieci.
14 stycznia odszedł mąż Celine Dion - Rene Angelil, a dwa dni później - jej brat, Daniel. Obaj przegrali walkę z chorobą nowotworową. Piosenkarka dopiero po pięciu miesiącach zdecydowała się na pierwszą publiczną rozmowę o życiu po tych tragicznych dla niej wydarzeniach.
"Nie mogę być samolubna. Muszę pozwolić ludziom odejść"
- Wiesz, mam 48 lat i straciłam miłość mojego życia - stwierdziła Dion. - Tęsknie bardzo za nim (mężem - red.) z czasów, gdy był w świetnej kondycji, a nie z czasów, gdy cierpiał. Nie mogę być samolubna. Muszę pozwolić ludziom odejść. Czuję pokój - dodała.
Piosenkarka podkreśliła, że próbuje być silna dla trójki swoich dzieci: Rene-Charlesa (15 l.) oraz pięcioletnich bliźniaków Nelsona i Eddy'ego. Jak wyznała, dzieci nie były obecne podczas ostatnich chwil życia ojca. - Uklękłam przy nim i pocałowałam go - wspominała. - To była najzimniejsza rzecz jaką przeżyłam, ale było w niej coś wspaniałego. Powiedziałam: "obiecaj mi, że nie będziesz się martwić. Mam się dobrze, dzieci są wspaniałe, poradzimy sobie. Dosyć cierpienia. Odejdź w pokoju" - dodała kanadyjska piosenkarka. Para spotkała się po raz pierwszy, gdy 12-letnia Dion była na początku kariery. Angelil - starszy od niej o 25 lat - został jej managerem. Ślub wzięli 14 lat później.
Autor: tmw//rzw / Źródło: People, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Papixs Press / PAP/Abaca