Przez miesiąc był numerem jeden amerykańskich box office'ów, zwracając koszty produkcji już w pierwszych dniach wyświetlania. Teraz "Kamerdyner" Lee Danielsa bije rekordy w Europie i zbiera świetne recenzje, a krytycy już wróżą Oscary.
"Porywające widowisko” ocenia The New Yorker, "Wzruszający i godny deszczu Oscarów" dodaje "USA Today", "Wciągający i ekscytujący" uzupełnia "The Hollywood Reporter”. O kolejnej, fenomenalnej kreacji Foresta Whitakera nagrodzonego już przed laty Oscarem za rolę w "Ostatnim królu Szkocji", zgodnym chórem mówią wszyscy. Film Lee Danielsa (twórcy nominowanego do Oscara głośnego obrazu "Hej, skarbie" i producenta "Czekając na wyrok") od miesięcy jest przedmiotem zachwytów krytyków za oceanem, a od niedawna wtóruje Europa.
Do Polski trafi dopiero 26 grudnia, ale warto, by już teraz kinomani wciągnęli go na listę pozycji obowiązkowych.
Obsługiwał ośmiu prezydentów
Pomysł na scenariusz zrodził się po tym, jak „The Washington Post” opublikował historię czarnoskórego kamerdynera, który przez 3 dekady służył w Białym Domu kolejnym ośmiu amerykańskim prezydentom. Przez jego osobistą, burzliwą historię mamy okazję śledzić przemiany zachodzące w amerykańskim społeczeństwie i w prawie. I to od wewnątrz, "podglądając" poczynania kolejnych prezydentów i ich doradców.
Obok Whitakera i grającej jego żonę Oprah Winfrey, pojawia się taka plejada hollywoodzkich gwiazd, że już na starcie skazany był on na sukces. Oglądamy więc Alana Rickmana jak Ronalda Regana i Jane Fondę jako Nancy Reagan, Robina Williamsa w roli Dwighte’a Eisenhowera i Melissę Leo jako jego żonę oraz Johna Cusacka jako Richarda Nixona. W filmie graja również Vanessa Redgrave i Cuba Gooding Jr, wspierani przez takie gwiazdy show-biznesu, jak Lenny Kravitz i Mariah Carey. W dodatku ścieżkę muzyczną do filmu napisał sam Quincy Jones.
Czarny lokaj w Białym Domu
W 1926 roku młody, czarnoskóry Cecil Gaines opuszcza skonfliktowane na tle rasowym południe Ameryki, szukając szansy na lepsze życie. Szczęście mu sprzyja i już wkrótce dostaje dar od losu - zostaje kamerdynerem w Białym Domu, stając się naocznym świadkiem wydarzeń, które zmienią oblicze współczesnego świata. Gdy kolejni prezydenci USA zmagają się ze skutkami zabójstwa Johna F. Kennedy'ego, Martina Luthera Kinga i kontrowersjami narosłymi wokół wojny w Wietnamie czy afery Watergate, Cecil – wspierany przez kochającą żonę Glorię – musi podjąć walkę o szczęście rodziny. Na drodze staje mu jego własne, bezgraniczne oddanie pracy...
Daniels od początku nie miał wątpliwości, co do odtwórcy głównej roli. 52-letni Whitaker - na początku filmu jako młody mężczyzna, a w finale 90 - latek, nie daje przewijającym się przez jego życie prezydentom, ani na moment zepchnąć się w cień. Zdaniem "Variety", wraz z Winfrey w roli walczącej z uzależnieniem żony, tworzą duet, jakiego w kinie amerykańskim nie było od dawna.
Trudno nie skojarzyć narracyjnej formuły (historia Ameryki opowiedziana poprzez los prostego, jednostkowego bohatera) z Forrestem Gumpem. Tutaj mamy jeszcze przewijający się przez całą opowieść, dodatkowy konflikt na tle rasowym, od którego wg twórców, Ameryka - choć z czarnoskórym prezydentem - do dziś się nie uwolniła. Daniels pokazuje jednak, jak wiele się zmieniło od czasu młodości Cecila i jak długą drogą przeszło tamtejsze społeczeństwo.
Krytycy podkreślają też, że II i III plan zapełniają aktorskie perełki - począwszy od zapadającej na długo w pamięć kreacji Jane Fondy po niesamowitego Robina Williamsa.
Od pielęgniarza do reżysera
Lee Daniels na dobre objawił się kinu jako reżyser w głośnym obrazie "Hej, skarbie", w 2009 roku, który na festiwalu Sundance zgarnął absolutnie wszystkie możliwe nagrody, a potem zdobył 5 nominacji do Oscara. Były wśród nich te dwie najważniejsze - dla filmu i reżysera - ale skończyło się "tylko" na statuetkach za scenariusz i dla odtwórczyni roli drugoplanowej Mo'Nique. Opowieść o prześladowanej fizycznie i psychicznie przez rodzinę otyłej nastolatce z Harlemu, zrobiła jednak furorę, nie tylko w Ameryce.
Daniels, którego dzieciństwo naznaczyło molestowanie przez ojca, często w swoich filmach, eksploatuje ten motyw. Tak było i w "Hej, skarbie", i wcześniej w "Złym dotyku", którego był producentem (2004 rok.) Był już wtedy znany w branży jako producent oscarowego "Monster Ball", za który statuetką dla najlepszej aktorki uhonorowano piękną Halle Barry. Nakręcona przed dwoma laty "Pokusa" nie była już tak dobra, ale trzymała poziom, a jej siłą była rewelacyjna jako prowincjonalna piękność Nicole Kidman.
Droga Danielsa do Hollywood nie była usłana różami. Mimo filmowego wykształcenia, zaczęła się... od agencji opieki pielęgniarskiej, której był właścicielem, a wcześniej pracownikiem. Dopiero po jej sprzedaniu i kilku podejściach, odważył się najpierw zająć produkcją, a na samym końcu - reżyserią.
Dziś nie ma aktora, który by mu odmówił, o czym najlepiej świadczy doborowa obsada "Kamerdynera". Czy spełnią się rokowania dotyczące oscarowego potencjału dzieła, przekonamy się za 3 miesiące.
Autor: Justyna Kobus / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe