Roman Polański po dwóch latach odebrał na festiwalu filmowym w Zurychu nagrodę za całokształt twórczości. Gdy próbował to zrobić uprzednio, trafił do aresztu na dwa miesiące i zawisła nad nim groźba ekstradycji do USA.
Jeszcze przed wyjazdem do Szwajcarii organizatorzy festiwalu zaznaczyli, że Polański nie udzieli w tym kraju żadnych wywiadów. - Jesteśmy bardzo dumni, że będziemy mogli powitać Romana Polańskiego i odbierze on swoją nagrodę w tym roku - powiedzieli dyrektorzy festiwalu Karl Spoerri i Nadja Schildknecht.
Drugie podejście
Gdy poprzednim razem Polański próbował odebrać nagrodę, skończyło się to dla niego poważnymi problemami. Gdy przyleciał do Zurychu na zaproszenie organizatorów festiwalu we wrześniu 2009 roku, został aresztowany na lotnisku. Nastąpiło to na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania w związku ze sprawą sprzed ponad 30 lat, dotyczącą seksu z 13-letnią Samantha Gailey (dziś Geimer), co w stanie Kalifornia kwalifikowane jest jako gwałt.
Polański spędził dwa miesiące w areszcie, a następnie został przeniesiony do aresztu domowego. Zwolniono go w lipcu 2010 roku, gdy władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA. Od tego czasu niemal bez przerwy przebywał we Francji.
Tym razem, w związku ze wspomnianą decyzją, Polańskiemu nie grozi powtórka scenariusza sprzed lat.
Źródło: PAP, tvn24.pl