- Przełom w moim życiu nastąpił w Abchazji, w czasie wojny. Tam epoka dziennikarstwa się dla mnie skończyła. Przestałem cieszyć się z opisywania rzeczywistości zewnętrznej - mówi Mariusz Wilk, który po wielu latach milczenia zajął się pisaniem książek, bo jak mówi "pisanie i życie to awers i rewers tego samego". Legenda podziemia w czasach PRL, dziennikarz, pisarz i eseista, od wielu lat mieszkaniec dalekiej rosyjskiej północy był gościem "Xięgarni".
Po wojnie w Abchazji musiało minąć kilka lat w odosobnieniu i milczeniu, by, jak mówi pisarz, przestawić się z opisywania rzeczywistości zewnętrznej na kontemplację życia.
Wymarłe miejsce na północy Rosji
Mariusz Wilk obecnie mieszka w małej wiosce na północy Rosji. Nazywa się Nieżyłaja - to znaczy wymarła - tłumaczy pisarz. Jest tam 9 domów. Tam, każdy "promyk słońca zobaczony w studni, sprawia, że chce się pisać".
Jednocześnie to miejsce "nie z tej ziemi" - Ludzie północy, gdy wyjeżdżają, często mówią, na to co jest tutaj, "materik", czyli wyjeżdżając jadą na ziemię - wyjaśnił podróżnik, podkreślając tym samym, że na północ nie docierają informacje, które nas w Polsce tak bardzo ostatnio emocjonują.
"Wydeptane" trasy włóczęg
Autor książki " Dom włóczęgi" mówił w "Xiegarni", że dla opisania włóczęgi najchętniej używa pojęcia "tropa" - "Tropa" to znaczy wydeptywać. Ja depczę trasy swoich włóczęg - podkreślił gość Agaty Passent i Filipa Łobodzińskiego dodając, że to nie on wydeptuje tropy, ale tropy wydeptują trasy jego włóczęg.
Natomiast włóczęga jest czym innym niż podróż - Włóczęga różni się od podroży tym, że włóczęga to stan umysłu. Można się włóczyć, siedząc na krześle - powiedział pisarz, który nie uznaje archaizmów - Słowa nie wychodzą z użycia, ale czekają. Język to nie jest kwestia czasu. Jeśli rozważamy język jako przestrzeń, to nie ma w nim miejsc wymarłych, ale są rzadko odwiedzane. Dlatego nie uznaję archaizmów - powiedział Mariusz Wilk.
Autor: jl//kdj/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24