Afera z dwoma yorkami i hollywoodzkim gwiazdorem w rolach głównych jeszcze poczeka na happy end. Sprawa nielegalnego przewiezienia psów może skończyć się w sądzie. Na razie trafiła do australijskiego parlamentu.
Na posiedzeniu komisji senackiej sytuację przedstawili urzędnicy ministerstwa rolnictwa. To ich zwierzchnik, szef resortu Barnaby Joyce dwa tygodnie temu groził, że jeśli Depp nie odbierze w ciągu dwóch dni swoich pupili, zostaną one uśpione.
Depp w ostatniej chwili wynajął prywatny samolot, aby jego yorki Pistol i Boo bezpiecznie i przed upływem ultimatum opuściły Australię, ale to może nie uratować aktora przed konsekwencjami prawnymi.
Na razie, według lokalnego dziennika, część senatorów potraktowała sytuację jako poważne naruszenie australijskiego prawa, które należy ukarać. Dla innych jest to niedorzeczność, jaką parlament nie powinien się w ogóle zajmować.
Przedstawiciele rządu potwierdzili, że jeśli sprawa trafi do sądu, Johnny'emu Deppowi grozi nawet 10 lat więzienia. Mniejszy wymiar kary, bo do dwóch lat, może dostać pilot "pieskiego" lotu.
Wojna o teriery
Australia słynie z bardzo restrykcyjnego prawa dotyczącego przewozu zwierząt. Najpierw trzeba wystąpić o pozwolenie na przewód do AQIS, czyli Programu Importu Żywych Zwierząt, a po przylocie oddać pupile do ośrodka kwarantanny. Depp, który przyleciał do Australii prywatnym samolotem na plan piątej części "Piratów z Karaibów", nie zgłosił czworonożnych pasażerów.
Śledztwo w sprawie okoliczności nielegalnego przewozu psów trwa. Na razie ustalono, że pasażerowie prywatnego lotu ze Stanów Zjednoczonych do Australii zataili obecność Boo i Pistola, bo podczas kontroli celnej na pokładzie samolotu obsługa lotniska nie widziała psów. - Ich obecność odkryliśmy przypadkiem, gdy podróżowały do fryzjera - mówił minister Joyce. "Zawinili" właściciele luksusowego salonu dla psów, którzy pochwalili się zdjęciami na portalu społecznościowym.
Sprawa stała się kilkudniową sensacją w mediach, doczekała się między innymi kryptonimu "Wojna o teriery", a internauci protestowali przeciwko akcji ministerstwa rolnictwa.
Aktor nadal nie komentuje sprawy.
Autor: sol//rzw / Źródło: tvn24.pl, The Sunday Morning Herald