W najnowszym filmie dokumentalnym "Gimme Danger" Jima Jarmuscha o grupie Stooges, jej wokalista mocno skrytykował współczesną muzykę oraz negatywny wpływ ery cyfrowej na kondycję rocka.
Legenda punk rocka, Iggy Pop chwalił łatwość, jaką dają nowe technologie w nagrywaniu muzyki, jednak w ostrych słowach stwierdził, że ta łatwość ma zgubny wpływ na kreatywność twórców.
"Dlaczego nie mogę po prostu umrzeć?"
- Era cyfrowa niesamowicie uskuteczniła zbieranie pieniędzy. Gdy zaczynaliśmy z naszym zespołem, nie wiedzieliśmy, czym jest wydawnictwo. Teraz wystarczy wcisnąć przycisk i szybko się wzbogacić - stwierdził Iggy Pop podczas konferencji prasowej poprzedzającej premierę dokumentu Jima Jarmuscha "Gimme Ganger" w ramach 69. Festiwalu Filmowego w Cannes. Przestrzegł, że innowacje technologiczne niosą również wiele zagrożeń. - Pozwalają szybko dojść do miejsca, w którym każdy będzie się nami zachwycać, rzucać w ramiona, a następnie bardzo szybko pozbyć się nas - dodał. - To jest takie: whoah, wiesz. Dlaczego nie mogę po prosu umrzeć? - powiedział z grymasem na twarzy, gdy naśladował bit z muzyki techno.
Pop wyznał również, że porzucił narkotyki. - Jestem już czysty. Wszyscy powinni rzucić to g****o, po prostu. Dla mnie najlepsze jest bardzo dobre wino - stwierdził. Muzyk opowiedział pewną sytuację, która przydarzyła się mu na jednej z plaż. Zbliżył się do niego "wielki gbur z Serbii", zachwalając jego muzykę. Dodał również, że bardzo podoba się mu "nowe techno i elektronika". - W takich sytuacjach myślisz sobie: bądź grzeczny. Gdy taki typ zostawia cię w spokoju, myślisz sobie: p*****l się! - podsumował. "Gimme Danger", którego premierowy pokaz odbył się poza Konkursem Głównym, to trzeci film Jima Jarmuscha, przy którym współpracował z Iggym Popem. Wcześniej panowie spotkali się na planie "Kawy i papierosów" oraz "Truposza".
Autor: tmw/kk / Źródło: Variety, The Guardian