- Usłyszycie to za dwa miesiące - zapowiada Brian May, gitarzysta Queen. Chodzi o nagrania sprzed 30 lat, gdy Freddie Mercury i Michael Jackson pracowali nad wspólną płytą. Wtedy muzycy rozstali się, zanim dokończyli sesję nagraniową. I dopiero teraz - gdy jeden z nich nie żyje od 22 lat, a drugi od 4 - materiał ujrzy światło dzienne.
Jackson i Mercury nagrali trzy utwory podczas sześciu godzin sesji w domowym studiu Jacksona w Kalifornii. Współpraca została przerwana, bo wokalista Queen "nie chciał nagrywać ze zwierzakiem".
- Zadzwonił do mnie i zażądał: "Musisz mnie stąd zabrać! Ten świr przyprowadził do studia lamę. Mam dość i chcę się stąd wydostać" - wspomina Jim "Miami" Beach, były menadżer zespołu, w rozmowie z brytyjskim "The Times". Napięcie między muzykami tak się nasiliło, że już się nie spotkali, a wspólna płyta nigdy nie została ukończona.
Brian May: "To ekscytujące wyzwanie"
Teraz, jak podaje "The Times", gitarzysta Queen Brian May powrócił do pomysłu albumu. Oryginalne nagrania sprzed 30 lat plus nowe ich wersje (liczba nie jest na razie znana), May wraz z kolegą z zespołu Rogerem Taylorem przygotuje w postaci specjalnej edycji CD. - To ekscytujące wyzwanie, stresujące, ale fajne - powiedział.
Mercury i Jackson zaśpiewają w duecie jesienią, choć pierwszy z nich nie żyje od 22 lat, a drugi od 4. "Jedno jest pewne: dla ikon popu i rocka, śmierć to zdecydowanie nie koniec" - ocenił "Daily Express".
I wytknął Brianowi May pazerność. Bo to on na pomysł zarabiania na nieżyjącym koledze wpadł już w 1995 roku - wydał przeróbki starych solowych utworów Mercury'ego cztery lata po jego śmierci. Efekt? Płyta "Made in Heaven" stała się numerem jeden na wielu listach przebojów, w Wielkiej Brytanii pokryła się poczwórną platyną, a na całym świecie kupiło ją 20 milionów osób.
"Jak dobrze zarabiać na śmierci..."
"Nie bój się Brian, o stresie całkowicie zapomnisz, gdy gotówka zacznie napływać na konto. Bo sukces pośmiertnej płyty tych, którzy za życia byli wielkimi gwiazdami, jest niemal nieunikniony. Jak dobrze zarabiać na śmierci..." - napisała ironicznie dziennikarka "Daily Express", Anna Pukas.
Media krytykują go również za to, że zapowiadana od 2010 roku filmowa biografia zmarłego na AIDS byłego wokalisty Queen może nie powstać. Aktor i producent Sacha Baron Cohen wycofał się z projektu, bo nie mógł się porozumieć z Mayem. Według nieoficjalnych doniesień, chciał przedstawić Mercury'ego "na ostro" - pokazać bez cenzury, jak burzliwy był jego życiorys, nie stroniąc od scen homoseksualnego seksu i wątków związanych z narkotykami. May, który trzyma pieczę nad scenariuszem i ostateczną wersją filmu, chciał, by biografię mogły oglądać całe rodziny, co oznacza dużo większe zyski z biletów.
Autor: am/roody / Źródło: The Times, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Carl Lender / Wikipedia (CC BY-SA 3.0)