Zwrot dotacji oznacza, że film osiągnął zysk i to duży - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Jacek Rzehak, producent filmu "Kler". - Umowa zobowiązuje do tego producenta przez sześć lat od premiery. My zwróciliśmy dotację po dwóch miesiącach - zaznacza. Chodzi o 3,5 miliona złotych.
Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego "Kler" po pierwszym weekendzie wyświetlania w kinach stał się numerem jeden w zestawieniu filmów z najlepszym wynikiem weekendu otwarcia. W kinach zgromadził 935 357 widzów. Pobił dotychczasowy rekord po 1989 roku, wyprzedzając "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Najnowsze dane wskazują, że film obejrzało w kinach ponad pięć milionów widzów. Oznacza to, że "Kler" jest trzecim najchętniej oglądanym tytułem w Polsce po 1989 roku.
10 milionów złotych, w tym 3,5 miliona dotacji
Wynik kinowy przekłada się również na wynik komercyjny. Jak nieoficjalnie dowiedział się tvn24.pl, do producentów każdego filmu wraca około połowy ceny biletu, czyli nieco mniej niż 10 złotych. Dzieje się tak po potrąceniu marż przez właścicieli kin oraz dystrybutora filmu.
Według różnych nieoficjalnych szacunków wpływy ze sprzedaży biletów mogą sięgać już 100 milionów złotych.
Budżet "Kleru" wynosił 10 milionów złotych, z czego 3,5 miliona złotych pochodziło z dotacji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Zgodnie z ustawą o kinematografii producenci filmu są zobowiązani do podziału z zysków z PISF, ale tylko do wysokości przyznanej dotacji - czyli 3,5 miliona złotych.
"'Kler' okazał się wielkim sukcesem"
- Zwrot dotacji oznacza, że film osiągnął zysk i to duży - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Jacek Rzehak, producent filmu "Kler". - To jest obwarowane bardzo szczegółowymi zapisami w umowie producenta z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej - podkreśla.
- Zwrot dotacji to jest sytuacja dość rzadka i umowa zobowiązuje producenta do tego przez sześć lat od premiery. A my zwróciliśmy dotację po dwóch miesiącach - wyjaśnia Rzehak.
- Od samego początku oficjalne czynniki zniechęcały do oglądania tego filmu. "Kler" okazał się wielkim sukcesem i pokazał, że Wojtek Smarzowski jest wielkim reżyserem, który potrafi trafić w zapotrzebowanie społeczne. Film obejrzało w Polsce już ponad 5 milionów widzów - dodaje producent.
Rzehak zwraca uwagę, że zwrot dotacji jest także sygnałem, że "film osiągnął doskonały wynik ekonomiczny". - Niektórzy zarzucają nam, że dostaliśmy dotację, a inni nie dostali. A to komisja złożona z ludzi filmu decyduje o jej przyznaniu. Teraz to już nie ma znaczenia, gdyż całą kwotę zwróciłem - zaznacza producent "Kleru". Dodaje, że tak szybki zwrot dotacji jest "zdarzeniem bez precedensu".
- Producent, podobnie jak wydawca, otrzymuje niewielką część wpływów, najwięcej zarabiają detaliści - wskazuje.
Producent przesłał do redakcji oświadczenie w tej sprawie. "W związku z powtarzającymi się uporczywie, nieprawdziwymi informacjami na temat finansowania filmu 'Kler' oświadczam, że w dniu 30 listopada 2018 roku, zgodnie z umową z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej, zwróciłem całą przyznaną dotację w wysokości 3 500 000 złotych" - poinformował.
"Zwrot dofinansowań dotychczas dokonany był z przychodów 16 filmów"
Monika Piętas-Kurek, rzecznik prasowy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że zwrot dotacji PISF przez producentów "Kleru" nie ma nic wspólnego z krytycznymi komentarzami części polityków na temat filmu.
- Do zwrotu dotacji przez podmiot otrzymujący dofinansowanie PISF, w przypadku osiągnięcia przez niego zysku z przedsięwzięcia, zobowiązują przepisy ustawy o kinematografii - zwraca uwagę Piętas-Kurek, wskazując na art. 23 ust. 5 ustawy o kinematografii.
Podmiot otrzymujący dofinansowanie przedsięwzięcia jest zobowiązany, w przypadku osiągnięcia zysku z przedsięwzięcia, do zwrotu dofinansowania przedsięwzięcia na zasadach określonych w przepisach o finansach publicznych. art. 23 ust. 5. ustawy o kinematografii z 30 czerwca 2005 r.
- Spośród filmów fabularnych, dofinansowanych przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, zwrot dofinansowań dotychczas dokonany był z przychodów 16 z nich. Na przykład, spośród filmów z 2017 roku, dotowanych przez PISF, dofinansowanie zwrócił producent filmu "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" [w reżyserii Marii Sadowskiej - przyp. red.] - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Monika Piętas-Kurek, rzecznik prasowa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
- Warto jednak pamiętać, że na przychody filmu, oprócz wpływów z dystrybucji kinowej, składają się także wpływy ze sprzedaży do stacji telewizyjnych, VOD, DVD, Blu-ray oraz z dystrybucji zagranicznej. Dlatego producent ma sześć lat na zwrot dotacji i zdarza się, że zwrot następuje właśnie dopiero po kilku latach - wyjaśnia rzecznik, a jako przykład wskazuje, że zwrot dotacji z przychodów z filmu "Moje córki krowy" z 2015 roku nastąpił w latach 2017 i 2018.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bartek Mrozowski/Kino Świat