Festiwal w Cannes przekroczył już półmetek i w opinii jego uczestników to najciekawsza edycja od lat. Nadal jako czarny koń imprezy wymieniany jest debiutancki "Syn Szawła", ale wielkie, skrajne emocje wywołał też film Denisa Villeneuve'a "Sicario" z Emily Blunt. Cate Blanchett ma więc poważną konkurencję w walce o nagrodę dla najlepszej aktorki. Do faworytów zaliczany jest też nowy film Nanniego Morettiego "Mia madre".
Przed uczestnikami festiwalu w Cannes jeszcze tylko cztery dni filmowych projekcji. Kogo konkursowe jury nagrodzi Złotą Palmą, dowiemy się już w najbliższą niedzielę 24 maja.
Dziś rano goście festiwalu obejrzeli bodaj najbardziej oczekiwany film tegorocznej edycji Cannes - "Młodość" Paola Sorrentina, twórcy "Wielkiego piękna". Film miał się liczyć w walce o najważniejsze trofeum, ale przyjęto go z mieszanymi uczuciami: skromnym aplauzem, a w większości gwizdami. "The Guardian" cytuje gorące jeszcze opinie uznanych krytyków, głównie nieprzychylne. "Vanity Fair" nazywa obraz "gigantycznym niewypałem", z kolei "IndieWire" jest zdania, że "wielkie gwiazdy, zachowujące się tu niczym młodzieniaszki, wypadają śmiesznie i żenująco". Chodzi o Michaela Caine'a i Harveya Keitela, odtwarzających główne role. Za to wszyscy zgodnie chwalą Jane Fondę.
Ale i tak za największy zawód jednogłośnie uznano film Gusa Van Santa "The Sea of Trees", który publiczność przyjęła buczeniem. Reżyser - przed laty zdobywca Złotej Palmy za "Słonia" - zaprezentował opowieść, która została uznana za tak kiczowatą, że on sam stał się obiektem kpin branżowych mediów na całym świecie.
Nadal za czarnego konia imprezy uchodzi "Syn Szawła" 38-letniego debiutanta Laszla Nemesa. Film zdobył pięciogwiazdkowe noty od najważniejszych krytyków oceniających w słynnym zestawieniu "Variety", uchodzącym w Cannes za wyrocznię. Opowieść o Holokauście pokazana przez pryzmat przeżyć węgierskiego Żyda, członka Sonderkommando z Auchwitz-Birkenau, który chce za wszelką cenę pochować zamordowanego przez oprawców syna, zrobiła piorunujące wrażenie zarówno na widzach, jak i na krytykach. Czy również na jurorach, dowiemy się niebawem.
Mistrzowie też w formie
W recenzjach pojawiają się opinie, że ten festiwal należy do młodych twórców, ale nie wszyscy mistrzowie zawiedli w Cannes. Włoski reżyser i aktor Nanni Moretti, zdobywca Złotej Palmy za "Pokój syna", przywiózł do Cannes film, po projekcji którego widzowie płakali jak dzieci. "Mia Madre" (Moja Matka) to historia reżyserki w średnim wieku przeżywającej życiowy kryzys, której w momencie największego załamania umiera jeszcze ukochana matka. Moretti - specjalista od kina zaangażowanego, ale też psychologicznego, opowiada w nim o artystycznej niemocy bohaterki, szukając jej przyczyn. Zdaniem krytyków film ma również wymiar autobiograficzny i udowadnia, że reżyser - kiedyś przywódca lewicowego ruchu - przez lata zawodowej i publicznej działalności zachował ogromny dystans do siebie i umie śmiać się z zapatrzonych w siebie artystów.
Obrazem, który wzbudził chyba największe emocje do tej pory, jest natomiast nowe dzieło twórcy głośnego "Pogorzeliska", Denisa Villeneuve'a - "Sicario". To film brutalny, pokazujący łamiącą humanitarne zasady akcję likwidowania meksykańskiego narkotykowego barona, przeprowadzaną przez służby amerykańskie. W głównej roli niedoświadczonej i próbującej przestrzegać reguł agentki FBI wystąpiła Emily Blunt (debiutująca przed kilkunastu laty w filmie Pawła Pawlikowskiego "Lato miłości"). Kanadyjczyk pokazuje, że to, co dzieje na granicy z Meksykiem, to regularna wojna, w której skorumpowane są obie strony i nikt nie pozostaje czysty.
Film otrzymał skrajne oceny - od pięciu gwiazdek i serii recenzji-peanów, po ledwie dwie i zarzut przeszarżowania. Znając twórczości braci Coen, szefujących pracom jury, niewykluczone jednak, że takie właśnie kino będzie im dość bliskie. Kreacja pięknej Blunt doczekała się wyłącznie ocen w rodzaju "brawurowa", "porywająca", "mistrzowska". Tym samym uważana dotąd za główną pretendentkę do aktorskiej nagrody za rolę w filmie "Carol" Cate Blanchett zyskała poważną konkurentkę.
Scenariusz Bodo Koxa nagrodzony w Cannes
Nie mamy w tym roku polskich akcentów poza zrealizowanym w koprodukcji z Norwegami "Intruzem", ale już po raz dziewiąty odbywa się konkurs na Najlepszy Scenariusz z Europy Środkowej i Wschodniej, za który przyznawana jest Nagroda ScripTeast im. Krzysztofa Kieślowskiego. Przedsięwzięcie rozwijane jest w ramach programu scenariuszowego Niezależnej Fundacji Filmowej. Nagrodę otrzymali Simeon Ventislavov i Milko Lazarov z Bułgarii za projekt "Nanook" - historię Innuitki, która na wieść o chorobie matki po latach emigracji wraca z Niemiec na Grenlandię. To opowieść o zderzeniu młodej i starej generacji na tle ginącej cywilizacji, rozgrywająca się w surowych, egzotycznych krajobrazach.
Rada Artystyczna ScripTeast przyznała również specjalne wyróżnienie - otrzymał je Bodo Kox, reżyser i scenarzysta, wielokrotnie nagradzany za swój oryginalny debiut "Dziewczyna z szafy". Przyznając nagrodę dla jego nowego projektu "Człowiek z magicznym pudełkiem", Rada Artystyczna ScripTeast podkreślała "świeże spojrzenie na kwestie opowiadania i stylu Koxa"
Tegoroczny festiwal w Cannes potrwa do 24 maja.
Autor: Justyna Kobus