Okradała prywatne biurka i szafki znajdujące się w wielu krakowskich biurach, restauracjach i sklepach. Nie wahała się przed plądrowaniem instytucji charytatywnych. W sumie przywalszczyła sobie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jak tłumaczyła policjantom, kradła, bo jest uzależniona od hazadru i chciała wreszcie się "odegrać".
Od maja do policjantów I Komisariatu Policji w Krakowie zaczęły napływać zgłoszenia o kradzieżach dokonywanych w różnych lokalach i instytucjach. Ginęły pieniądze. Sprawca plądrował szafki w pomieszczeniach biurowych wyjmując z szuflad pozostawioną gotówkę – zazwyczaj łupem padały spore sumy pieniędzy, nawet po 6-7 tysięcy złotych. Kradzieży dokonywano także w instytucjach pomocowych.
Zakradała się na zaplecza, wyważała zamki
- Funkcjonariusze analizując te informacje zauważyli, że pieniądze ginęły zazwyczaj z pomieszczeń zaplecza, a w każdej z tych sytuacji w pobliżu znajdowała się pewna kobieta - informuje Katarzyna Padło z małopolskiej policji. Jak tłumaczy rzeczniczka, wszystko wskazywało na to, że to właśnie ta wytypowana 39-latka dokonywała przestępstw. Na zaplecze kobieta często dostawała się podstępem, ale nie wahała się przed wyważaniem zamków.
Policjanci ustalili kim była kobieta mogąca mieć związek z serią kradzieży - rozpoczęły się poszukiwania mieszkanki podkrakowskiej miejscowości. W końcu udało się ją zatrzymać.
Zebrany przez policjantów materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie jej łącznie 32 zarzutów. Kobieta była już wcześniej karana za kradzieże, więc zarzuty postawiono jej w warunkach tzw. recydywy.
Kradła, bo chciała się odegrać
Zatrzymana przyznała się do popełnionych przestępstw. Tłumaczyła, że pieniądze kradła, bo jest uzależniona od hazardu i chciała się odegrać. - Twierdziła, że gra we wszelkiego rodzaju gry hazardowe, najczęściej na maszynach - wyjaśnia Katarzyna Padło.
W sumie 39-letnia hazardzistka odpowie przed sądem za 25 włamań i 7 kradzieży. Grozi jej do 10 lat więzienia.
Autor: KMK/kv / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock