Przed krakowskim sądem ruszył proces Anny K., oskarżonej przez prokuraturę o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad psami i kotami. Kobieta odpowiada też za oszustwa finansowe. Nie przyznaje się do winy.
We wtorek odbyła się pierwsza rozprawa w procesie Anny K., założycielki krakowskiej fundacji "Ludzie zwierzętom w potrzebie". Przedstawiono akt oskarżenia oraz wysłuchano częściowo wyjaśnień oskarżonej. Ta nie przyznaje się do winy.
Oskarżona o znęcanie ze szczególnym okrucieństwem
Akt oskarżenia przeciwko Annie K. trafił do sądu w styczniu b.r. Według prokuratury Anna K. zagłodziła co najmniej 8 psów i kotów. W wynajmowanym przez nią mieszkaniu przy ulicy Pawiej w Krakowie znaleziono 31 głodujących zwierząt. Żywe psy i koty były w bardzo złej kondycji, a w workach foliowych i pojemnikach rozkładające się szczątki zwierząt. Większość zwierząt była w złym stanie, niektóre były odwodnione, cierpiały na stany zapalne górnych dróg oddechowych, ropne zapalenia spojówek i inne schorzenia.
W podobny sposób – według aktu oskarżenia – Anna K. znęcała się ze szczególnym okrucieństwem nad 19 psami różnych ras, w tym pięcioma kilkutygodniowymi szczeniakami, w kolejnym wynajętym mieszkaniu w centrum Krakowa. Szczenięta razem z matką zamknięte były w kabinie prysznicowej i nie miały dostępu do wody i pożywienia. Warunki, w jakich zwierzęta były przetrzymywane, zdaniem lekarza weterynarii, zagrażały ich zdrowiu i życiu.
Kiedy weszliśmy do Podłęża, oczom naszym ukazał się potworny widok. Najgorszy widok, to słup betonowy, do którego był przywiązany łańcuch. Ten łańcuch szedł po ziemi i kończył się w stercie szmat. Pod tą stertą szmat zwłoki psa, który prawdopodobnie umierał na łańcuchu, konał z głodu i chorób. Kilka psów było zamkniętych w klatkach przypiętych do nich smyczą, po niektórych została tylko obroża. Umarły bez szans na ratunek Joanna Repel, inspektorka KTOZ-u
Psy nigdy nie były wyprowadzane na zewnątrz. Anna K. przetrzymywała zwierzęta także w kilku domach pod Krakowem. W Podłężu inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami znaleźli 35 psów i 11 kotów - chorych, wychudzonych i odwodnionych. Obok w workach foliowych i pojemnikach Anna K. przechowywała zwłoki zwierząt.
"Potworny widok"
Joanna Repel inspektorka KTOZ-u tak opisywała dziennikarzowi Uwagi! to co zobaczyła:
- Kiedy weszliśmy do Podłęża, oczom naszym ukazał się potworny widok. Najgorszy widok, to słup betonowy, do którego był przywiązany łańcuch. Ten łańcuch szedł po ziemi i kończył się w stercie szmat. Pod tą stertą szmat zwłoki psa, który prawdopodobnie umierał na łańcuchu, konał z głodu i chorób. Kilka psów było zamkniętych w klatkach przypiętych do nich smyczą, po niektórych została tylko obroża. Umarły bez szans na ratunek.
Odpowiada za oszustwa finansowe
Dodatkowo prokuratura zarzuca Annie K. wyłudzenie 100 tys. zł od różnych instytucji i osób prywatnych na pomoc zwierzętom. W śledztwie Anna K. złożyła wyjaśnienia na temat części zarzutów. Według prokuratury, wyjaśnienia te są sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym.
W toku śledztwa prokurator zastosował wobec Anny K. nakaz powstrzymania się od wszelkich form bezpośredniej opieki nad zwierzętami, pośredniczenia w adopcjach zwierząt, podejmowania odpłatnej i nieodpłatnej pracy związanej z opieką nad zwierzętami.
Anna K. przez lata prezentowała się jako wielka miłośniczka zwierząt. Na co dzień pracownica Muzeum Czartoryskich w Krakowie, prowadziła fundację, organizowała pikniki, w czasie których szukano nowych właścicieli dla zwierząt. Ludzie przywozili jej bezdomne psy w nadziei, że się nimi zaopiekuje. Fundacja Anny K. zawarła także umowy z kilkunastoma gminami na wyłapywanie i zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom. Gminy płaciły za usługę, ale często nie wiedziały, dokąd trafiały psy i koty z ich terenu.
Była już karana
W 2012 r. sąd skazał Annę K. za znęcanie się nad zwierzętami, w prowadzonym przez nią przytulisku w Kłaju. Została ukarana grzywną w wysokości 1,5 tys. zł.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków, Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków