Nie żyje młodszy aspirant Artur Tomczak, 36-letni policjant z Żabna (woj. małopolskie) i ojciec dwójki dzieci. W służbie spędził 14 lat. Chciał spędzić urlop w Hiszpanii, jednak plany pokrzyżowała nagła choroba. - Był człowiekiem wielkiego serca - wspomina w rozmowie z tvn24.pl komendant policji w Żabnie.
O śmierci młodszego aspiranta Artura Tomczaka, policjanta z Żabna, poinformowała w komunikacie tarnowska policja. Funkcjonariusz zmarł 14 lutego w wieku 36 lat. Ostatnie dni życia spędził w szpitalu, do którego trafił w wyniku nagłej choroby.
Miał żonę i dwójkę dzieci - chłopca w wieku 11 lat i drugiego, zaledwie ośmiomiesięcznego syna.
Komendant: człowiek wielkiego serca
Artur Tomczak spędził na służbie 14 lat. W Żabnie pracował od 2019 roku, wcześniej pełnił swoje obowiązki w Tarnowie.
"Dał się poznać, jako dobry Policjant i Kolega. Ostatnio zajmował stanowisko Referenta Ogniwa Kryminalnego Komisariatu Policji w Żabnie. Jego śmierć jest ogromnym ciosem dla kochających Go najbliższych oraz wszystkich tych, którzy Go znali i cenili" - czytamy w komunikacie tarnowskiej policji.
Komendant policji w Żabnie komisarz Dominik Rzepecki w rozmowie z tvn24.pl przyznaje, że śmierć Artura Tomczaka była ciosem dla całej jednostki. - Jego śmierć przyszła nieoczekiwanie. Jako policjant był konkretny, sumienny, rzetelny. Był człowiekiem wielkiego serca. Kochał futbol, był fanem FC Barcelony, planował nawet pojechać w maju do Hiszpanii na urlop - wspomina komendant.
Według policjanta młodszy aspirant Artur Tomczak bardzo przyczyniał się do poprawy bezpieczeństwa. - Wykazywał się bardzo wysoką wykrywalnością przestępstw. Również mieszkańcy naszego rejonu, czyli Żabna, Wietrzychowic i Radłowa, zawsze wiedzieli, że mogą na niego liczyć - dodał komendant.
Rzepecki dodał, że zapewnił rodzinę zmarłego funkcjonariusza o pełnym wsparciu ze strony policji. - Jesteśmy gotowi pomóc członkom najbliższej rodziny. Nie możemy zostawić ich samymi sobie - podkreślił.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Tarnowie