„Czarna skrzynka” w samochodzie premier Beaty Szydło nie zapisała informacji o tym, czy w chwili wypadku 10 lutego w Oświęcimiu pojazd miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe.
Prokuratorzy liczyli na to, że w rejestratorze została zapisana informacja o sygnałach świetlnych i dźwiękowych samochodu. Jak jednak ustalili biegli, tego typu urządzenia nie przechowują takich danych, ponieważ uruchamiają się w momencie uderzenia. W tym przypadku rejestrator włączył się, kiedy limuzyna przewożąca premier Szydło zderzyła się z drzewem.
- W tych samochodach są zamontowane rejestratory, które uruchamiają się dopiero w momencie kolizji. Zapisują pewne parametry jazdy, zarówno przed, jak i po zdarzeniu przez krótki czas. Natomiast nie rejestrują wrażeń dźwiękowych czy innych, związanych z samym ruchem pojazdu – poinformował prokurator Krzysztof Dratwa z krakowskiej prokuratury okręgowej.
Do tej pory w związku z wypadkiem prokuratura przesłuchała 70 świadków, między innymi funkcjonariuszy BOR, którzy byli obecni na miejscu zdarzenia. Jak jednak poinformowali śledczy, przesłuchani mają też zostać co najmniej trzej funkcjonariusze BOR, którzy nie znajdowali się na miejscu wypadku. Przesłuchanie ma odbyć się na przełomie maja i czerwca.
Jednocześnie trwają poszukiwania kierującej – najprawdopodobniej kobiety – która jechała za kierowcą seicento. Zdaniem śledczych jej zeznania mogą być niezwykle istotne dla sprawy.
Wypadek premier Szydło
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. 21-letni kierowca fiata przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie wpadło na drzewo.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia. Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, a prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień. Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem sprawuje Prokuratura Regionalna w Krakowie.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Oświęcim112.pl