Mieszkaniec Kielc miał oddać dwa głosy w wyborach, wykorzystując do tego dwie karty – swoją i syna. Komisja wyborcza zawiadomiła policję, która wyjaśnia sprawę. - Dotarliśmy do świadków, przesłuchaliśmy osoby, które miały tego czynu dokonać - informuje Damian Janus ze świętokrzyskiej policji.
Kieleccy policjanci w niedzielę około południa otrzymali informację, że w jednym z lokali wyborczych doszło do naruszeń przepisów odnośnie głosowania. - Na miejsce natychmiast zostali skierowani policjanci, którzy w rozmowie ze zgłaszającym ustalili, że do lokalu wyborczego weszło dwóch mężczyzn, pobrali oni swoje karty wyborcze, potem młodszy z nich przekazał starszemu swoją kartę. Ten starszy mężczyzna miał oddać głos na tych dwóch kartach, a potem wrzucić je do urny wyborczej - mówi Damian Janus ze świętokrzyskiej policji.
Jak dodaje Janus, na razie czynności są prowadzone "w sprawie" i nikt dotąd nie usłyszał zarzutów. - Dotarliśmy do świadków tego zdarzenia, dotarliśmy także do osób, które miały tego czynu dokonać - to 37- i 57-letni mieszkańcy Kielc. Zostali oni przesłuchani. Prowadzimy w tej sprawie czynności i wyjaśniamy wszystkie okoliczności tego zdarzenia - dodaje policjant.
Przyznaje, że za tego typu przestępstwo grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
"Każdy taki przypadek będziemy badać indywidualnie"
Dyrektor kieleckiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego Adam Michcik zaznaczył, że przypadek będzie badany indywidualnie.
- W tej sprawie nie mam na razie żadnych szczegółów. Jeden wyborca może otrzymać nawet trzy karty do głosowania: jedną swoją i na przykład dwa pełnomocnictwa. Każdy taki przypadek będziemy badać indywidualnie - dodał.
Do godziny 17 w niedzielę świętokrzyscy policjanci odnotowali jeszcze cztery inne incydenty związane z wyborami. W trzech przypadkach - jednym w Kielcach i dwóch w Starachowicach - zgłoszenia dotyczyły zerwania banerów wyborczych. Czwarte zgłoszenie - z Buska Zdroju – dotyczyło kolportażu ulotek wyborczych. Materiały promocyjne jednego z kandydatów znaleziono na klatce schodowej budynku wielorodzinnego. - Te sytuacje będą przez nas badane – przekazał Damian Janus.
Źródło: PAP/ TVN24