Chciał się napić, ale portfel miał pusty. Włamał się, więc do baru. Do środka wszedł przez dziurę w dachu. Wziął trzy butelki i próbował wyjść tą samą drogą. Utknął na dachu. Uratowali go policjanci i od razu przewieźli do aresztu. To będzie zapewne najdroższe piwo, jakie w życiu wypił.
- 46-latek używając kombinerek odkręcił śruby mocujące blachę na dachu budynku. Nie ukradł nic poza trzema butelkami piwa. Kiedy próbował wyjść, zaczepił ubraniem o fragment blaszanego poszycia. Nie mogąc się uwolnić postanowił wypić piwo i poczekać na pomoc - relacjonuje asp. Bogusława Sebastianka z przemyskiej policji.
Krzyczał, że ma nóż
Ruch w barze uruchomił czujniki zamontowane przez firmę ochraniającą obiekt. Wysłany na miejsce patrol interwencyjny zauważył mężczyznę usiłującego wyjść przez otwór w dachu. Ten krzyknął do nich jednak żeby się nie zbliżali, bo ma przy sobie nóż. Ochroniarze zadzwonili na policję.
- Policjanci uwolnili włamywacza i go przeszukali. Mężczyzna nie miał przy sobie nic, oprócz wykręconych z dachu śrub i kapsli od butelek. Pytany o to, dlaczego włamał się do baru odpowiedział, że miał ochotę napić się piwa – dodaje Sebastianka.
46-latek został zatrzymany i przesłuchany. Przyznał się do wszystkiego. Za popełnione przestępstwo grozi mu do 10 lat więzienia. Właścicielka baru wyceniła straty na 7 tys. złotych za zniszczenie dachu i 13 zł za wypite na miejscu piwo.
Autor: Jork/gp / Źródło: TVN24 Kraków / podkarpacka policja
Źródło zdjęcia głównego: Podkarpacka policja