Latem muszą uzbroić się w gumowce, zimą w łyżwy. Mieszkańcy ul. Obrońców Lwowa w Lubaczowie (woj. podkarpackie) mają tuż pod swoimi domami "wielką wodę" – nigdy niewysychającą kałużę, głęboką na kilkadziesiąt centymetrów i na kilkanaście metrów szeroką. Ich rzeczywistość nie ma nic wspólnego z książkowym "życiem nad rozlewiskiem".
Osiedle powstało zaledwie kilka lat temu, jednak już teraz mieszkańcy obawiają się o fundamenty swoich domów. Wszystko przez gigantyczną kałużę, która tworzy się na środku drogi biegnącej między budynkami. Jako pierwszy o sprawie napisał portal "Życie Podkarpackie".
- Na znacznej części drogi zbiera się woda, całe hektolitry. To już nie jest kałuża, to bajoro – mówi pan Wiesław Góra, mieszkaniec ul. Obrońców Lwowa. Droga ma około 120 metrów i odchodzi od położonej nieco wyżej drogi powiatowej. Obecnie na osiedlu zamieszkanych jest sześć domów. Dwie z posesji podmakają. Mieszkańcy boją się o fundamenty swoich domów, które nie są przystosowane do tak wilgotnego gruntu.
Wodery i do domu
O podjechaniu pod swój dom samochodem mieszkańcy feralnej ulicy mogą tylko pomarzyć. – Zostawiamy samochody przy szosie i w butach gumowych przedostajemy się do domu – tłumaczy pan Wiesław. Jak na razie żaden z mieszkańców nie dysponuje amfibią.
Jak dodaje w związku z tą sytuacją mieszkańcy ul. Obrońców Lwowa rzadko podejmują w swoich domach gości. Niektórym jest wstyd, inni nie chcą narażać znajomych na nieprzyjemności związane z przeprawą.
Woda podchodzi pod skrzynki z prądem
Stojąca woda powoduje też problemy poważniejsze, niż kłopotliwy dojazd dla mieszkańców. Na przykład zagrożenie bakteriologiczne. – Latem mnożą się tu bakterie, komary i inne żyjątka. Teraz jeszcze tylko trzeba to nasze bajoro zarybić – ironizuje mieszkaniec "domu nad rozlewiskiem". I wymienia dalej: - Żadne służby nie mogą do nas dojechać, strach pomyśleć, co by było gdyby ktoś potrzebował na przykład karetki.
Największe obawy mieszkańców stanowią jednak umieszczone niedaleko kałuży skrzynki z prądem. W trakcie większych opadów woda podmywa urządzenia, przez co ludzie boją się, że w pewnym momencie kontakt z wodą poskutkuje porażeniem. – To zagrożenie dla życia – ocenia ostro pan Wiesław.
Czasami na ul. Obrońców Lwowa "zabłąka się" nietutejszy kierowca. Za każdym razem taka osoba przeżywa co najmniej zaskoczenie, kiedy jej samochód zanurza się w nadprogramowo głębokiej kałuży. – Tubylcy, jeśli już próbują przejechać przez bajoro, zwalniają, ale jeśli ktoś nie wie o całej tej sytuacji, to grozi poważnym wypadkiem – zauważa pan Wiesław.
Kałuża nie znika
W miejscu, gdzie dziś stoją domki jednorodzinne jeszcze osiem lat temu były pola uprawne. Jednak po tym, jak domy zostały wybudowane, a mieszkańcy się wprowadzili okazało się, że droga leży w niecce, która przy najmniejszym deszczu nabiera wody. Woda spływa też z drogi powiatowej. Co gorsze, kałuża praktycznie nigdy nie znika. Przy bardziej suchej i ciepłej pogodzie trochę się zmniejsza.
Jest też inny problem. Domów przy ul. Obrońców Lwowa nie podłączono jeszcze do kanalizacji. Mieszkańcy dysponują szambami, jednak, jak obrazowo tłumaczy pan Wiesław, kiedy szambo się przepełni to trzeba… "wsiąść w samochód i udać się do lasu".
"To dylemat każdego włodarza"
Jak do tej kuriozalnej sytuacji doszło? Okazuje się, że fundusze na poprawienie życia mieszkańców ul. Obrońców Lwowa już kilkakrotnie były w budżecie gminy zabezpieczane… a następnie przesuwane na inny cel. Obecny burmistrz Lubaczowa, Krzysztof Szpyt, zapewnia że problem zostanie rozwiązany "jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia". Mieszkańcy jednak nie dowierzają.
- To już trzeci burmistrz, który obiecuje, ale nic z tym nie zrobi – mówi pan Wiesław.
Krzysztof Szpyt przekonuje jednak, że tym razem prace związane z osuszeniem terenu uda się przeprowadzić. – To osiedle wciąż powstaje. Zazwyczaj tak jest, że najpierw ludzie się budują, a później gmina musi dorabiać różne inwestycje – informuje urzędnik. Jak dodaje, podłączenie osiedla do głównej kanalizacji będzie kosztowało około 400 tys. zł, a "nikt nie chciał tego robić punktowo". – To dylemat każdego włodarza – zauważa burmistrz.
Szpyt deklaruje jednak, że projekt instalacji sanitarnej (w tym odpompowania wody) jest już gotowy. Ma zostać zrealizowany jeszcze przez świętami, "chyba że złapie mocna zima". Medialne doniesienia dotyczące sytuacji mieszkańców ul. Obrońców Lwowa nazywa "formą medialnego nacisku na burmistrza".
Autor: Anna Winiarska / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Życie Podkarpackie | Marcin Materniak