Kiedyś policja wyławiała tu z wody nawet kilka ciał rocznie. Były to ofiary zabójstw i wypadków. Teraz większość z nich zostaje zauważona w wyższych partiach rzeki. Jednak stopień wodny przy elektrowni Dąbie w Krakowie pozostaje miejscem szczególnym. Teraz być może to miejsce pomoże w wyjaśnieniu zagadki śmierci studentki.
To zasługa ukształtowania terenu i krat, które osłaniają turbiny elektrowni. To właśnie tam, w pobliżu tzw. pola krat zatrzymuje się wszystko, co mogłoby zakłócić pracę maszyn.
- Taka jest specyfika nurtu rzeki w mieście, że podlega on stałej regulacji. Wiele rzeczy zatrzymuje się też na śluzach elektrowni. Więc to, co dopłynie do Krakowa, o ile nie zostanie zauważone i wcześniej, już w tym miejscu zostaje - tłumaczy Grzegorz Gubała, rzecznik małopolskiej policji.
Najwięcej ciał po zimie
Zostają nie tylko gałęzie i śmieci, ale też ludzkie ciała. Zwłoki topielców, ofiar wypadków i zabójstw zatrzymują się na kratach elektrowni.
- Kiedyś tych ciał było kilka w ciągu roku, szczególnie po zimie, kiedy puszczały lody - tłumaczy Maciej Rokus, szef Specjalnej Grupy Płetwonurków RP i biegły sądowy. Teraz większość z nich zostaje zauważona i wyłowiona na wcześniejszych odcinkach Wisły.
Gubała wspomina jedna z tragiczniejszych spraw, którą udało się rozwiązać właśnie dzięki stopniowi Dąbie. - Zaginęła 14-letnia dziewczynka z dzielnicy Kazimierz. Okazało się, że podlewała ona kwiatki i nabierała wodę do konewki właśnie z rzeki. Za którymś razem zbyt mocno nachyliła się nad taflą wody - opowiada rzecznik. Ciało nastolatki zostało odnalezione jakiś czas później właśnie przy elektrowni.
Ciała zazwyczaj jako pierwsi zauważają pracownicy elektrowni. - Wszystkie takie przypadki były dla nich przykre, jednak najgorsze były przypadki odnalezienia w taki sposób niemowląt - mówi Rokus. Większości takich dzieci nie udało się nawet zidentyfikować.
Szukali szczątków i dowodów
Najbardziej znaną sprawą związaną ze stopniem Dąbie jest historia Katarzyny Z., krakowskiej studentki, która 18 lat temu została zamordowana przez nieznanego sprawcę. Wypreparowana skóra dziewczyny została znaleziona w Wiśle po tym, jak wkręciła się w śrubę pchacza typu Łoś właśnie w rejonie stopnia wodnego.
Morderca nigdy nie został złapany. Jednak teraz może się to zmienić - i przyczynić się do tego może właśnie elektrownia wodna. To tutaj nurkowie z Grupy Specjalnej Płetwonurków RP przez trzy dni szukali szczątków lub przedmiotów należących do Katarzyny Z.
Na powierzchnię wydobyto kilkadziesiąt przedmiotów, w tym około 30 sztuk odzieży damskiej i męskiej, fragment kości, trzy maczety i zamkniętą kasetkę.
Teraz zostaną one zbadane przez biegłych. - To muszą być bardzo dokładne badania, trzeba będzie powołać kilku ekspertów. Ustalenia mogą zająć kilka miesięcy - zapowiada Gubała.
Charakteru części przedmiotów policja nie ujawnia. - Wydobyliśmy na powierzchnię kilka rzeczy, co do których już wiemy, że nie mają związku ze sprawą Katarzyny Z. Mogą mieć jednak coś wspólnego z innymi sprawami - zdradza Rokus.
Sprawa, która wstrząsnęła Krakowem
W sobotę zakończyła się kolejna tura poszukiwań ciała studentki, której wypreparowana skóra została znaleziona 18 lat temu w Wiśle. Tym razem śledczy używają najnowszej technologii, która kilkanaście lat temu nie była dostępna. Nurkowie przeczesują dno rzeki z kamerami, a śledczy na bieżąco obserwują to na ekranach ustawionych na brzegu.
Morderca Katarzyny Z. nigdy nie został złapany. Nie odnaleziono też ciała dziewczyny.
Najważniejszym śladem w sprawie jest odnaleziona w 1999 r. noga i wypreparowana skóra kobiety. Te części ciała zostały wyłowione z Wisły właśnie na wysokości stopnia Dąbie po tym, jak wkręciły się w wirnik statku.
- Mieliśmy świadomość, że mamy do czynienia z kontynuacją albo jakąś inną wersją filmu "Milczenie owiec". To się siłą rzeczy pojawiło w naszej świadomości - mówił w 1999 r. oficer krakowskiego oddziału Archiwum X, który zajmował się sprawą o kryptonimie "Skóra".
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Grupa Specjalna Płetwonurków RP