Ratownicy TOPR interweniowali we wtorek w okolicy Skrajnego Granatu. Tam taternik poślizgnął się i zsunął się ze stoku – w sumie około 100 metrów w dół. Poszkodowany z opresji wyszedł bez szwanku. - Jestem cały, żywy i szczęśliwy – mówi poszkodowany.
Bartek Częstochowa razem z dwójką kolegów wybrał się na wyprawę w góry. W rejonie Granatów poślizgnął się i runął w dół.
- Chwila nieuwagi, zsunąłem się. Czekan wyrwało mi z ręki. Nie byłem w stanie się ruszyć całym ciałem. Przywarłem do ściany, która mnie zatrzymała – relacjonuje w rozmowie z TVN24.
"Cały żywy i szczęśliwy"
Towarzysze taternika wezwali TOPR. Ratownicy szybko udali się na miejsce i mężczyźnie udało się pomóc. Z wypadku wyszedł bez szwanku. – Jestem cały żywy i szczęśliwy – mówi.
Tymczasem ratownicy apelują o ostrożność w związku z trudnymi warunkami, jakie panują w Tatrach. - W Zakopanem jest wiosna, a w górach twardo. Teraz wieje halnym, a śniegi coraz twardsze. O poślizgnięcie się nie jest trudno – zaznacza Jan Gąsienica-Roj, dodając, że takie warunki mogą utrzymać się do Nowego Roku.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24