Zakończyło się posiedzenie organizacyjne przed procesem w sprawie zderzenia Fiata Seicento i samochodu, którym podróżowała Beata Szydło. Sąd wyznaczył termin pierwszej rozprawy - 16 października.
Posiedzenie sądu odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Oprócz oskarżonego uczestniczył w nim jego obrońca mec. Władysław Pociej, a także prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński.
Sąd wyznaczył także kilka kolejnych terminów rozpraw. Prokurator Babiński po wyjściu z sali rozpraw powiedział, że podczas posiedzenia nie było "żadnych kwestii spornych". - Ustalaliśmy kolejność wykonywania czynności w sprawie, sąd podał informację o terminach. Wszystko zostało uzgodnione – powiedział.
Kodeks Postępowania Karnego wskazuje, że posiedzenie organizacyjne zwołuje prezes sądu m.in. wtedy, gdy zakres postępowania dowodowego uzasadnia przypuszczenie, iż w sprawie niezbędne będzie wyznaczenie co najmniej pięciu terminów rozpraw. Sąd rozstrzyga m.in. o kolejności przeprowadzenia dowodów, przebiegu i organizacji rozprawy głównej, wyznacza jej terminy, a także podejmuje inne niezbędne rozstrzygnięcia.
Wypadek w Oświecimiu
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Poszkodowana została w nim ówczesna premier Beata Szydło. O jego nieumyślne spowodowanie prokuratura oskarżyła 21-letniego Sebastiana K., który prowadził Fiata.
Do wypadku doszło na jednym ze skrzyżowań w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny ) wyprzedzała Fiata Seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo.
W wyniku wypadku obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Ówczesna szefowa rządu do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.
Zarzut dla Sebastiana K.
14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał Sebastian K. Zagrożony jest ona karą do 3 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznał się do winy.
28 lutego br. prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa. Jak podawała, w jego toku przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej, a druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych.
Śledczy powoływali się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento. Według nich nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni.
Kolejne śledztwo
Po zamknięciu śledztwa prokuratura wyłączyła sprawę ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku i przekazała policji do prowadzenia. Chodziło o podejrzenie przekroczenia dozwolonej prędkości i przekraczania linii ciągłej na jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. 11 lutego br. sprawa ewentualnych wykroczeń uległa przedawnieniu.
W połowie marca br. krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi K. okresu próby wynoszącego 1 rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian K. wraz z obrońcą Władysławem Pociejem. Pod koniec lipca adwokat mówił: „Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wykazać, że winę za to zdarzenie ponosi ktoś inny. Nie wiem kto; nie mówię kto. W szczególności nie ponosi jej mój klient”.
27 lipca sąd w Oświęcimiu zadecydował, że sprawa trafi na rozprawę główną.
Autor: wini / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24