W Nowym Sączu ruszył proces Józefa C. Mężczyzna odpowiada za zamordowanie 16-letniego Marcina z Zębu (woj. małopolskie). Najhpierw zaproponował nastolatkowi, że odwiezie go do domu, potem zabił w samochodzie. Przyznał się do winy, jednak nie wyjaśnił, dlaczego zabił.
Proces rozpoczął się w sądzie okręgowym w Nowym Sączu. Na czas składania zeznań przez oskarżonego sąd wyłączył jawność postępowania.
Akt oskarżenia przeciwko Józefowi C. trafił do sądu pod koniec kwietnia. Jest oskarżony o zabójstwo, grozi mu dożywocie.
Do tragedii doszło na początku sierpnia ubiegłego roku. 16-letni Marcin po raz ostatni widziany był na festynie w rodzinnym Zębie. Tam Józef C. zaproponował mu podwiezienie do domu, po czym zamordował go, kiedy ten zasnął.
- Zadał ofierze co najmniej cztery ciosy młotkiem w głowę – tak opisywał zdarzenie Zbigniew Lis, rzecznik prokuratury w Zakopanem, podkreślając, że podejrzany i ofiara nie znali się wcześniej.
Przyznał się do winy
Ciało 16-latka odnalazł pracownik leśny przy drodze prowadzącej do Morskiego Oka. Jak informował wtedy reporter TVN24, zwłoki wyglądały na wyrzucone z pojazdu.
Po zatrzymaniu, 22-latek przyznał się do zabójstwa i złożył obszerne wyjaśnienia, jednak nie podał żadnego motywu swojego działania. Z udziałem mężczyzny przeprowadzona została też wizja lokalna.
Fascynowały go morderstwa
Policjantom udało się ustalić, że 22-latek od dłuższego czasu interesował się seryjnymi mordercami. Oglądał filmy, czytał artykuły, miał książki poświęcone zabójstwom z lat 70. Wśród jego fascynacji przewijała się postać Teda Bundy'ego, uważanego za jednego z najkrwawszych seryjnych morderców w historii Stanów Zjednoczonych. Przyznał się on do około 30 zabójstw.
- Tego wieczoru chciał kogoś zabić – mówili policjanci o C. po jego przesłuchaniu. Swojej ofiary szukał na festynie w Zębie, który odbywał się 10 sierpnia. Na miejsce przyjechał samochodem po to, żeby móc proponować upatrzonym osobom podwiezienie do domu. - Chciał ich brać na autostop - tłumaczył policjant.
Wiózł dwóch innych mężczyzn
Zanim do jego samochodu wsiadł Marcin, Józef C. wiózł jeszcze dwóch innych mężczyzn. - Dlaczego im nie stała się krzywda? Podejrzany tłumaczył, że nie zamordował ich, bo "dobrze mu się z nimi rozmawiało" – relacjonował pracujący przy sprawie policjant. - Naprawdę mieli dużo szczęścia. Obu C. odwiózł do domów – dodał.
Autor: mmw/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków