Ponad dwa promile alkoholu w organizmie miał 48-latek, który w sobotę wieczorem wjechał samochodem do stawu we wsi Przybradz (Małopolskie). Bezpośrednio po zdarzeniu zniknął z miejsca, ale potem wrócił. Twierdził, że poszedł się przebrać.
W sobotę po godzinie 19 w miejscowości Przybradz pod Wadowicami do stawu wpadł samochód osobowy. Kierowcy udało się samodzielnie wydostać z pojazdu. Co więcej, był w na tyle dobrym stanie, że oddalił się z miejsca zdarzenia.
- Poszedł do swojego miejsca zamieszkania, które znajdowało się nieopodal. Potem, w trakcie naszych działań, wrócił na miejsce. Twierdził, że poszedł się przebrać - powiedział nam mł. bryg. Krzysztof Cieciak, oficer prasowy wadowickiej straży pożarnej.
Dwa promile w organizmie
Strażacy, przy użyciu ciężkiego samochodu ratownictwa technicznego z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Chrzanowie, odholowali pojazd ze stawu, z kolei 48-letnim kierowcą zajęli się policjanci.
- Mężczyzna miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie. W tym momencie jest przesłuchiwany - powiedział nam w niedzielę około południa asp. Bartosz Izdebski z zespołu prasowego małopolskiej policji.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości to przestępstwo zagrożone karą do trzech lat więzienia. W przypadku recydywy kara pozbawienia wolności może wynosić od trzech miesięcy do nawet pięciu lat. Jeśli kierowca miał więcej niż 1,5 promila alkoholu w organizmie, sąd orzeka również przepadek samochodu.
Autorka/Autor: bp/b
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Gierałtowice