37-latek z Torunia rozkochiwał w sobie nieśmiałe krakowianki, obiecywał wspólne życie usłane różami, a następnie prosił o pożyczkę, kupienie drogiego telefonu lub podpisanie przez wybrankę umowy na kosztowny abonament. Kiedy jego życzenie zostało spełnione zastępował czułe wyznania groźbami, a kobieta zostawała z długiem do spłacenia.
Policjanci zatrzymywali wyrachowanego amanta w poniedziałek. W trakcie kilkutygodniowego śledztwa funkcjonariusze dobrze poznali metody działania 37-latka.
- Oszust zwykle poznawał przyszłe ofiary poprzez portale internetowe lub poprzez inne kobiety – tłumaczy Katarzyna Cisło, oficer prasowy małopolskiej policji. Jak dodaje, ważniejszy od wieku kobiety był dla naciągacza jej charakter. - Były to panie od dwudziestu do czterdziestu kilku lat. Wybierał raczej tzw. "szare myszki" lub kobiety o delikatnej psychice, którymi – jak sam wyjaśniał - można było manipulować. Przy nim każda czuła się tą jedyną, wyjątkową, najukochańszą. Widocznie był dobrym psychologiem - zauważa Cisło.
Podawał się za policjanta, komornika lub mafioza
Kiedy wybranka poczuła się już przy 37-latku bezpiecznie, mężczyzna zaczynał stawiać żądania. - Prosił ją o pożyczkę kilku lub kilkunastu tysięcy złotych, zakup drogich telefonów komórkowych lub podpisanie kilku umów na wysokie abonamenty – wylicza rzeczniczka. Ponieważ, jak ustalili policjanci, mężczyzna podawał się za policjanta lub przedstawiciela firmy windykacyjnej, to kobiety bez oporów spełniały jego prośby.
Wtedy kończyła się idylla: 37-latek przestawał się interesować swoją dotychczasową partnerką, a kiedy kobieta domagała się wyjaśnień i spłacenia zobowiązania posuwał się nawet do gróźb. – Powoływał się na znajomości w policji lub w mafii. Kobiety zostawały z wysokimi umowami na telefony czy np. telewizję cyfrową – uzupełnia Cisło.
Zgłaszają się kolejne poszkodowane
W poniedziałek policjanci zatrzymali 37-latka. Mężczyzna usłyszał dotychczas 10 zarzutów oszustwa i stosowania gróźb karalnych, przyznał się do części z nich. Grozi mu do 8 lat więzienia.
- Docieramy też do kolejnych poszkodowanych kobiet. Każda pokrzywdzona został oszukana na kwotę kilku lub kilkunastu tysięcy złotych – informuje Cisło. Jak dodaje, wiele kobiet nie chce się zgłaszać na policję, bo boją się posądzenia o naiwność. - Takim kobietom gwarantujemy anonimowość – zaznacza rzeczniczka.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska Komenda Policji