Prokuratura we Włoszczowie umorzyła sprawę śmierci lekarza, który zmarł po 24-godzinnym dyżurze, tuż przed rozpoczęciem kolejnego.
- Zebrany materiał dowodowy nie wykazał nieprawidłowości w leczeniu pokrzywdzonego, ani nieprawidłowości w działaniu osób odpowiedzialnych za BHP w szpitalu we Włoszczowie – tłumaczy Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy kieleckiej prokuratury okręgowej.
Zdaniem śledczych również stwierdzony podczas śledztwa brak stale dyżurującego lekarza na włoszczowskim SOR i fakt, że te obowiązki wykonywali lekarze z innych szpitalnych oddziałów nie stanowił zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów, gdyż pomimo tego możliwe było prawidłowe zabezpieczenie medyczne zgłaszających się tam pacjentów. To właśnie przed rozpoczęciem dyżuru na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zmarł 59-letni lekarz.
Sprawa została umorzona 31 grudnia, decyzja nie jest jeszcze prawomocna.
Przyczyna śmierci: zawał
Chirurg zasłabł po 24-godzinnym dyżurze kontraktowym we włoszczowskim szpitalu, przed kolejnym, który miał pełnić na SOR. Po podjętej akcji reanimacyjnej, lekarza przewieziono do Specjalistycznego Szpitala w Końskich, w związku z podejrzeniem zawału. Mężczyzna zmarł podczas wykonywania zabiegu koronarografii. Do zdarzenia doszło we wrześniu 2017 roku.
Postępowanie dotyczące śmierci lekarza – w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia – prowadziła Prokuratura Rejonowa we Włoszczowie. Jak poinformował na początku śledztwa wiceszef prokuratury Mariusz Jakubiak, wstępne wyniku sekcji zwłok mężczyzny wskazują, że przyczyną jego śmierci był rozległy zawał serca.
Kontrolę we włoszczowskiej lecznicy powadziła Państwowa Inspekcja Pracy. Jak powiedziała krótko po zdarzeniu nadinspektor Okręgowego Inspektoratu Pracy w Kielcach Barbara Kaszycka, kontrolę w szpitalu rozpoczęto po informacjach o śmierci lekarza, jakie zaczęły ukazywać się w mediach. Stwierdzono m.in., że szpitalu od dawna były problemy ze skompletowaniem grafika dyżurów. Okazało się, że lekarze niejednokrotnie dyżurowali nawet po 55 godzin bez przerwy. Było to możliwe, bo pracowali zarówno na umowie o pracę, jak i na kontrakcie.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN