W tym tygodniu tylko w Limanowej (woj. małopolskie) strażacy musieli zastąpić karetkę czterokrotnie. Do akcji muszą ruszać wtedy, kiedy dyspozytor pogotowia nie ma wolnych zespołów. W całym województwie, jak ustalił nasz reporter, takie wyjazdy stały się codziennością.
Do gaszenia pożarów, rozcinania powyginanych karoserii rozbitych aut i szeregu innych obowiązków doszedł kolejny. Strażacy ostatnio coraz częściej wyręczają przeciążone obowiązkami pogotowie:
- Zespoły straży pożarnej są wykorzystywane wtedy, kiedy wszystkie zespoły ratownictwa medycznego są już zajęte. To się ostatnio dzieje bardzo często - relacjonuje Konrad Borusiewicz, reporter TVN24, który zajął się sprawą.
Tylko w Limanowej w tym tygodniu strażacy w rolę ratowników medycznych wcielali się czterokrotnie.
- Wszyscy strażacy są przeszkoleni w zakresie kwalifikowanej pierwszej pomocy. W jednostce prowadzimy ciągłe szkolenia w tym zakresie. Jesteśmy przygotowani do podjęcia się tych zadań - mówi brygadier Tomasz Pawlik, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej.
W akcji
Straż pożarna jest wzywana do najbardziej naglących przypadków.
- Wyjeżdżając na akcję, strażacy ubierają kombinezony ochronne, takie same, jak pracownicy pogotowia - informuje Konrad Borusiewicz.
Do zleceń, z którymi przed pandemią radziło sobie ratownictwo medyczne, strażacy wyruszają wozami bojowymi. W swoim wyposażeniu mają torbę ratowniczą R1, w skład której wchodzi m.in. butla z tlenem i specjalistyczny sprzęt do jego podawania.
Strażacy mają też sprzęt do udrażniania dróg oddechowych, radzenia sobie z poparzeniami, krwotokami czy umożliwiający resuscytację - także niemowląt.
- W ostatnim czasie takie wyjazdy strażaków stały się regularnie. Tylko w województwie małopolskim każdego dnia strażacy notują około dziesięciu takich wyjazdów w roli pogotowia - kończy Borusiewicz.
Pogotowie z mnóstwem pracy i bez lekarzy
W poniedziałek informowaliśmy, że decyzją wojewody łódzkiego zostały zlikwidowane wszystkie specjalistyczne zespoły ratownictwa medycznego (czyli takie, w skład których wchodził lekarz). Medycy zostali bowiem przesunięci do pracy w szpitalach, na oddziałach z chorymi na COVID-19. Tym samym zespoły specjalistyczne zmieniły się w podstawowe.
Wydajność pogotowia jest zmniejszona przez to, że przeciążone pacjentami szpitale odmawiają przyjęcia chorych. Powoduje to, że ratownicy muszą godzinami krążyć pomiędzy szpitalami (tak jak karetka, która całą noc krążyła między szpitalami w Rybniku, Wodzisławiu Śląskim i Jastrzębiu-Zdroju ).
Dodatkowo ratownicy po zakończonej akcji muszą odkazić karetkę i zdjąć kombinezony ochronne - to też na długo wyłącza ich z akcji.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Shutteerstock