34-letnia kobieta poszła na zakupy, pozostawiając swoją dwumiesięczną córkę w rozgrzanym samochodzie. W porę zareagował funkcjonariusz Komendy Powiatowej Policji w Końskich (województwo świętokrzyskie), który najpierw zaalarmował służby, a następnie otworzył drzwi i wyjął dziecko z pojazdu. Nieodpowiedzialna matka będzie musiała się wytłumaczyć się przed sądem.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek w południe (18 lipca) przed jednym ze sklepów w Kielcach (województwo świętokrzyskie). Świadkiem tej niebezpiecznej sytuacji był policjant Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Końskich.
W zaparkowanym samochodzie, na przednim siedzeniu pasażera w nosidełku, znajdowało się dwumiesięczne dziecko bez żadnej opieki.
- Szyby w pojeździe były uchylone, natomiast dziecko coraz głośniej płakało. Z uwagi na wysoką temperaturę, która panowała na dworze, pozostawienie dziecka w pojeździe mogłoby narazić je na niebezpieczeństwo - przekazała starsza sierżant Marta Przygodzka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Końskich.
Pomogła szybka reakcja
Dodała, że funkcjonariusz zaalarmował służby, a następnie otworzył drzwi od pojazdu i wyjął dziecko na zewnątrz. Dziecko nie wymagało pomocy medycznej.
- Na miejscu zdarzenia po około dwudziestu minutach od podjęcia interwencji zjawiła się 34-letnia matka dziewczynki, która bagatelizowała całe zdarzenie, twierdząc, że nie było jej tylko chwilę - poinformowała starsza sierżant Przygodzka.
Zawiadomienie w tej sprawie zostanie skierowane do sądu rodzinnego. Funkcjonariusze przypominają, że w upalne dni temperatura we wnętrzu samochodu wzrasta bardzo szybko. Wystarczy kilkanaście, a nawet kilka minut, aby organizm dziecka przestał normalnie funkcjonować.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/Little Pig Studio