Strażnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego zatrzymali kierowcę śmieciarki, który pędził drogą do Morskiego Oka, trąbiąc na turystów. Szybko okazało się, że zakazane sygnały dźwiękowe to nie największe przewinienie 32-latka.
Mężczyzna został zatrzymany przez straż parku na Włosienicy w piątek wieczorem. Jechał bardzo szybko, trąbiąc na mijanych na drodze turystów, tymczasem w Tatrach używanie sygnałów dźwiękowych jest nielegalne.
- Otworzył drzwi, a z kabiny buchnął odór alkoholu – relacjonuje Edward Wlazło, komendant straży parku, który był na miejscu zdarzenia.
Był pijany
Kiedy pojawiło się podejrzenie, że kierowca śmieciarki jest pijany, strażnicy wezwali policję. Czterech Ukraińców, którzy podróżowali razem z 32-latkiem, puścili wolno.
- Turyści chcieli dostać się do Palenicy i zapłacili kierowcy 50 złotych za przewiezienie ich tam. W zaistniałej sytuacji musieli jednak przejść tę trasę pieszo – wyjaśnia Wlazło.
Policjanci z Zakopanego przebadali kierowcę alkomatem. – Mężczyzna wydmuchał blisko promil alkoholu – podaje Krzysztof Waksmundzki, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji. Kolejne badanie wykazało tendencję rosnącą. Może to oznaczać, że kierowca był tuż po spożyciu alkoholu, a nawet pił w czasie jazdy.
32-latek stracił prawo jazdy. Za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Za jazdę pod wpływem alkoholu grozi do dwóch lat więzienia.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock