- Wchodzi się w otwór jaskini, gdzie od razu po 70 metrach jest głęboka studnia - taternik Apoloniusz Rajwa opisywał na antenie TVN24 warunki w Jaskini Śnieżnej, w której utknęło dwóch grotołazów.
Jak tłumaczy weteran taternictwa, samo dojście do uwięzionych grotołazów jest wyzwaniem. - Najpierw trzeba tam dotrzeć, a dojście na głębokość poniżej 400 metrów też jest dość trudne. Wchodzi się w otwór Jaskini Śnieżnej, gdzie od razu po 70 metrach jest głęboka studnia. Trzeba tam zjechać na linie, a potem są progi płytowe, którymi się dociera na tak zwany pierwszy biwak. Stamtąd idzie się jeszcze dalej ciekiem wodnym przez wodospad pierwszy i drugi – opisuje trasę Rajwa.
Według taternika, taka wyprawa powinna zająć około dwóch do trzech godzin – o ile by szła grupa sportowa, bez dodatkowego obciążenia. - Ale jeśli transportuje się sprzęt, jeśli ratownicy rozwieszają przewód telefoniczny żeby mieć porozumienie między przodkiem, bazą a otworem jaskini to oczywiście trochę potrwa – podkreśla rozmówca TVN24.
Przemkowe Partie, gdzie najprawdopodobniej utknęli grotołazi, to według Rajwy najtrudniejsza część Jaskini Śnieżnej. Niektóre miejsca, jak opisuje mężczyzna, trzeba przejść głową w dół, albo na przykład lewym albo prawym bokiem. - Jak się tego nie wie, to się nie przejdzie takiego miejsca. Czasem trzeba było rozkuwać lód, żeby się przecisnąć, albo iść na bezdechu. Zdarzało się, że niektórzy rozbierali się z kombinezonów i w samej koszuli przeciskali się przez tak wąskie trudne miejsce – opisuje Rajwa.
Nieudana akcja
Rajwa wspomina, jak sam uczestniczył w niebezpiecznej akcji ratunkowej taternika Witolda Szywały w 1970 roku. – To było na głębokości 300 metrów, w takim pionowym odgałęzieniu. Witek wisiał w studni 70-metrowej w wodospadzie już 24 godziny. Próbowaliśmy go wyciągnąć stamtąd i się nie udało. Tam też był przybór wody. Dopiero po kilku dniach udało się wyciągnąć jego ciało,
Wyprawa, w której zginał Szywała, miała miejsce w Jaskini nad Kotlinami w Tatrach Zachodnich. 22-letni student zaklinował się po przebyciu około 40 metrów studni (10 ostatnich metrów wciągali go towarzysze wyprawy). Podczas akcji ratunkowej wyzwoliła się niewielka lawina kamienna - zerwała linę, na której wisiał grotołaz Christian Parma. Mężczyzna spadł z wysokości kilku metrów i złamał nogę, udało mu się jednak samodzielnie wydostać.
W nieudanej akcji w 1970 roku brało udział 43 ratowników, z czego 12 weszło do jaskini. Od zawiadomienia telefonicznego GOPR do zakończenia akcji minęły 43 godziny.
W Jaskini Śnieżnej, jak mówi Rajwa, było już pięć wypadków śmiertelnych. A jak przyznaje taternik, sytuacja w grotach bywa bardzo dynamiczna i duży wpływ ma na nią pogoda na zewnątrz. – Jeśli są wody roztopowe, to też tej wody przybywa, ale stopniowo. Natomiast jak jest ulewa, to może nagle przyjść taka fala, która spowoduje, że miejsce które jest suche może się okazać nie do przejścia. Pół wieku temu był taki przypadek w jaskini w Kaukazie, gdzie utopiła się Boretti – Onyszkiewicz, która w trakcie przyboru wody nie była w stanie podejść wodospadem do góry – mówi Rajwa.
Odcięła ich woda
Grotołazi, którzy utknęli w Jaskini Śnieżnej, wyruszyli na wyprawę w sobotę o poranku. Utknęli w tak zwanych Przemkowych Partiach około 500 metrów poniżej wejścia do jaskini.
- W korytarzu, który wypełniła woda. Nawiązali kontakt głosowy ze swoimi towarzyszami, którzy powiadomili ratowników - informował tego dnia Roman Kubin, ratownik TOPR kierujący akcją.
Jak wyjaśniał, "wody jest na tyle dużo, że grotołazi nie mają szansy wyjścia". - Znajdują się oni w dość odległej od otworu partii tej jaskini w okolicy tak zwanej Studni Wiatru - dodał.
Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, mówił w sobotę w rozmowie z TVN24, że ratownicy będą oceniali, czy woda opada i nie wykluczał, że działania mogą się okazać "bardzo skomplikowane".
- Z informacji, które mamy, (wynika, że - red.) są cali i zdrowi. Natomiast nie są w stanie wyjść o własnych siłach - mówił, przekazując informacje o osobach, którym ruszono na ratunek.
Jaskinia Wielka Śnieżna
Jaskinia Wielka Śnieżna to najdłuższa i najgłębsza jaskinia jaskinia w Tatrach. Długość jej korytarzy wynosi niemal 24 km, choć nie wszystkie z nich zostały dokładnie zbadane. Jest to jaskinia o skomplikowanych, wąskich korytarzach i przesmykach, która posiada kilka otworów wejściowych.
O Jaskini Wielkiej Śnieżnej opowiadał w TVN24 w sobotę wieczorem taternik Maciej Cepin. - To jest fantastyczna jaskinia kursowa. Sprowadza się tam, po odpowiednim przeszkoleniu i kursach, średnio przygotowanych ludzi - mówił. Tłumaczył, że nie można jednoznacznie powiedzieć "jaka jest" ta jaskinia, bo "jest bardzo różnorodna".
- Wąskim otworem dostajemy się do wielkich, głębokich studni, które robią wrażenie nie tylko na niedoświadczonych grotołazach. Później to się rozwija w niesamowite, ciągle jeszcze badane i eksplorowane ciągi - powiedział Cepin.
Autor: wini/ec / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Robert Jałocha