Akcja była dynamiczna, a granaty, które zgubili antyterroryści dwa. Szukali ich, ale nie znaleźli. Apelują: jeśli je znajdziesz, nie dotykaj! Zadzwoń na policję. Śledztwo w sprawie zguby wszczęła już prokuratura z Nowego Targu.
Bang 1 i Bang 9 - takie napisy, według reportera TVN24, widnieją na zagubionych granatach hukowo-błyskowych. Antyterroryści mieli je upuścić ze śmigłowca w okolicach Witowa w województwie małopolskim, gdzie likwidowali nielegalną uprawę marihuany,
Mogą być wszędzie
- Akcja była bardzo dynamiczna. Policjanci podczas przelotu byli podwieszeni pod śmigłowcem. W momencie kiedy dolatywali do posesji z kamizelek wysunęły im się dwa granaty – powiedziała Ewelina Wrona z zespołu prasowego podkarpackiej policji.
Wrona podkreśliła, że "policjanci zaraz po tym zdarzeniu sprawdzali miejsce, gdzie mogły upaść granaty". - To nie są granaty bojowe, ale hukowo-błyskowe. Osoby, które je znajdą powinny jak najszybciej powiadomić policję – dodała Wrona.
Jednak miejsce upadku policyjnego sprzętu wcale nie jest takie pewne. Rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń przyznaje, że policja bierze też pod uwagę, iż granaty mogły wypaść policjantom podczas przelotu nad terenami leśnymi. - To obszar dość rozległy, nawet kilkanaście kilometrów. W okolicy lądowania śmigłowców nie znaleźliśmy żadnych granatów hukowych. Przeprowadziliśmy penetrację terenu z użyciem wykrywacza metalu – powiedział Gleń.
Śledczy sprawdzą, czy funkcjonariusze sprowadzili niebezpieczeństwo
Jak poinformował rzecznik nowotarskiej policji Roman Wolski, sprawę zagubienia granatów objęła śledztwem tamtejsza prokuratura.
- Na razie mogę potwierdzić, że wszczęliśmy śledztwo w kierunku popełnienia przestępstwa z artykułu 231 w związku z artykułem 165 punkt piąty, paragraf drugi kodeksu karnego – powiedział Krzysztof Bryniarski, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu. Chodzi o nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza i sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia. Pierwsze z przestępstw jest zagrożone karą do trzech lat więzienia, natomiast drugie – do ośmiu.
Profesjonalne plantacje
- Wydawało się, że chałupa się zawali, tak nisko latali - wspomina jeden z mieszkańców Nowego Targu.
Inny mówi, że policyjna akcja zerwała go z łóżka o szóstej rano. - Widziałem, jak zabrali na linach żołnierzy i polecieli - mówi mężczyzna.
Podczas wtorkowej akcji, w trakcie której zaginęły granaty, funkcjonariusze policji z komend wojewódzkich w Lublinie i Rzeszowie zlikwidowali dwie plantacje marihuany. Zatrzymali pięć osób i zabezpieczyli narkotyki wartości blisko 3 mln zł.
Kilkudziesięciu policjantów, wspieranych przez antyterrorystów, z użyciem śmigłowca, jednocześnie weszło do budynków, w których znajdowały się plantacje marihuany w Witowie w województwie małopolskim oraz w miejscowości Topórek w województwie mazowieckim. Łącznie znajdowały się tam ponad 2 tysiące krzaków konopi indyjskich oraz przeszło 42 kilogramy suszu narkotykowego. Wartość roślin i marihuany oszacowana została na blisko trzy miliony złotych.
Plantacje były profesjonalnie urządzone. Znajdowały się tam instalacje do naświetlania, nawadniania, nawożenia i wentylowania roślin. Wartość tych urządzeń policja wyceniła na 100 tysięcy złotych. Na jednej z plantacji zabezpieczony został pistolet z amunicją.
Policjanci zatrzymali pięć osób w wieku od 37 do 67 lat. Troje z nich, w tym jedna kobieta, to obywatele Wietnamu, dwaj pozostali to Polacy. Zatrzymani zajmowali się uprawą marihuany, jeden z Polaków był właścicielem nieruchomości. Zostały im postawione zarzuty związane z wytwarzaniem narkotyków. Grozi im do 15 lat więzienia.
Poprzednią wspólną akcję, wymierzoną w plantacje marihuany, policjanci z Rzeszowa i Lublina przeprowadzili w kwietniu tego roku. Zabezpieczyli wtedy ponad 6 tys. roślin konopi indyjskich oraz blisko 215 kg marihuany o wartości ponad 10 mln zł. Zatrzymali trzech obywateli Wietnamu.
Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Podkarpacka policja