Adaś już samodzielnie chodzi, robi duże postępy - nie ukrywa satysfakcji dr Anna Świerczyńska, zajmująca się leczeniem chłopca. A ten, jak mówi, choć miewa humory, chętnie poddaje się rehabilitacji. Rodzice zaś już planują przyjęcie z okazji powrotu 2-latka do domu, może jeszcze w lutym.
W krakowskim Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu trwa rehabilitacja dwuletniego Adasia. Chłopiec trafił do szpitala 30 listopada w stanie skrajnej hipotermii. Lekarzom udało się podnieść temperaturę ciała dziecka z 12,7 do 36 stopni Celsjusza. Mówiono o cudzie.
Jak informują osoby zajmujące się rehabilitacją chłopca "postęp jest dość duży". - Adaś chodzi już samodzielnie, chociaż są to raczej krótkie dystanse. Jest coraz bardziej zadowolony i samodzielny, coraz lepiej sobie radzi – mówi dr Świerczyńska.
Lekarka nie ukrywa jednak, że zanim Adaś wróci do pełnej sprawności minie jeszcze trochę czasu. Obecnie rehabilitanci pracują nad wydłużeniem czasu spacerów Adasia i jego koordynacją ruchową.
- Leczenie u nas potrwa jeszcze ze dwa, trzy tygodnie – ocenia Świerczyńska. – Jednak cała rehabilitacja to dosyć długi proces.
"Przemycają" ćwiczenia w formie zabawy
Świerczyńska zdradza, że Adaś – jak każdy dwulatek – nie zawsze ma ochotę wykonywać ćwiczenia. Wtedy lekarze "biorą go na sposób". - Przemycamy ćwiczenia w formie zabawy – mówi lekarka. Według niej jest to o tyle nietrudne, że Adaś szybko polubił rehabilitantów.
Mama Adasia nie kryje wzruszenia szybkim powrotem do zdrowia chłopczyka. – Kiedy zaczął chodzić to dla nas było to coś wspaniałego - mówi.
Będzie przyjęcie z tortem
Rodzice chłopca planują już jego powrót do domu. Chociaż, jak zaznacza mama, malec nie jest do końca świadomy, co mu się przytrafiło, to jego wyjście ze szpitala będzie dla niego i najbliższych świętem.
- Chcemy zrobić dla niego takie małe przyjęcie z tortem. Chcielibyśmy też zaprosić inne dzieci – planuje pani Paulina.
Na razie nie została jeszcze ustalona dokładna data wypisu Adasia, jednak najprawdopodobniej nastąpi to pod koniec lutego.
Można mówić o cudzie
Dwuletni chłopiec trafił do szpitala w stanie hipotermii. W nocy z 29 na 30 listopada, między godz. 3 a 5, wyszedł z domu. Poszukiwania dziecka ruszyły rano. Chłopca, który był w samej piżamce, znalazł nad brzegiem rzeki kilkaset metrów od zabudowań, zastępca komendanta komisariatu w Krzeszowicach Michał Godyń. Zaniósł go do najbliższego domu i tam prowadził reanimację do czasu przyjazdu karetki i transportu dziecka do szpitala.
Adaś w stanie skrajnego wychłodzenia trafił do szpitala w Prokocimiu. Został podpięty do urządzenia ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. Dzięki niemu udało się podnieść temperaturę ciała chłopca z 12,7 do 36 stopni Celsjusza. Następnie chłopiec został podłączony pod respirator.
Według specjalistów uratowanie osoby po takim wychłodzeniu organizmu graniczy z cudem. Dr Tomasz Darocha z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, które działa w Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II mówił, że dotąd najbardziej wychłodzona osoba - kobieta ze Skandynawii - której udało się pomóc, miała 13,7 stopni C.
Autor: wini/i / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24