Cztery osoby, w tym pięcioletnia dziewczynka, zostały ranne w wypadku, do którego doszło w czwartek w Serbinowie pod Kielcami. W najcięższym stanie jest 48-letnia kobieta, którą do szpitala zabrał śmigłowiec. Według policji to ona doprowadziła do wypadku, nie zatrzymując się przed znakiem "stop".
Jak poinformowała nas młodszy aspirant Beata Gizowska z kieleckiej straży pożarnej, w czwartek przed godziną 13 na skrzyżowaniu w Serbinowie pod Kielcami doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. Oba pojazdy w wyniku kolizji wypadły z jezdni, seat uderzył w barierkę odgradzającą przydrożny krzyż i wylądował na dachu.
Cztery osoby ranne, lądował śmigłowiec LPR
Pojazdami podróżowały łącznie cztery osoby, wszystkie zostały ranne. W oplu, oprócz 42-letniej kierującej, była też 64-latka i pięcioletnia dziewczynka. Seatem jechała 48-latka.
Czytaj też: Po tragicznym wypadku kazali mu uciekać. Żaden nie zadzwonił na 112. Koledzy Łukasza Ż. oskarżeni
- Najciężej ranna jest 48-latka, która została przetransportowana do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na oddział dziecięcy trafiła pięcioletnia dziewczynka z potłuczeniami, jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedziała tvn24.pl młodszy aspirant Małgorzata Pędzik z zespołu prasowego kieleckiej policji.
- Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że 48-latka jadąca seatem, dojeżdżając do skrzyżowania, nie zastosowała się do znaku "stop" i zderzyła się z oplem, który jechał trasą z pierwszeństwem - przekazała Pędzik.
W miejscu wypadku występują poważne utrudnienia w ruchu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP w Kielcach