- Będziemy apelowali, dlatego że kary w zawieszeniu, przynajmniej w przypadku dwóch sprawców, są rażąco łagodne - zapowiada prokurator z Żywca. Przed sądem za gwałt zbiorowy na 16-latce stanęło sześciu młodych mężczyzn z tzw. dobrych domów. Żaden z nich nie trafił do więzienia.
Prokuratura w Żywcu odwoła się od wyroku bielskiego sądu okręgowego, który skazał sześć osób za udział w gwałcie zbiorowym na kary w zawieszeniu. Szefowa prokuratury Alicja Borowska powiedziała we wtorek, że śledczy złożyli wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku.
- Będziemy apelowali, dlatego że kary w zawieszeniu, przynajmniej w przypadku dwóch sprawców, są rażąco łagodne. Złożyliśmy wniosek o uzasadnienie co do wyroku w całości – wyjaśniła Borowska.
Śledczy złożyli odwołanie w bielskim sądzie okręgowym, skąd trafi ono do sądu apelacyjnego w Katowicach.
"Mój syn student dziewczyny nie dotknął"
Do przestępstwa doszło w grudniu 2013 roku. Z pubu w Żywcu pięciu młodych mężczyzn wraz z 16-latką przenieśli imprezę do domu jednego z nich w Pietrzykowicach na Żywiecczyźnie. Tam, według śledczych, zgwałcili dziewczynę.
Koledzy nastolatki mieli wtedy od 17 do 23 lat. Wszyscy pochodzą z tzw. dobrych, zamożnych domów. Wśród nich jest A.P., o którym "Fakt" pisał, że był chłopakiem nastolatki.
Mężczyźni doprowadzili dziewczynę do wielokrotnego obcowania płciowego, wykorzystując fakt, że była ona upojona alkoholem i nie potrafiła stawić oporu - tak sędzia będzie potem uzasadniał wyrok.
Następnego dnia do mężczyzn dołączy M. O., syn prominentnego polityka regionalnych struktur PSL, byłego wicewojewody śląskiego. M. O. wraz z A. P. zostaną oskarżeni o gwałt. Mimo, że syn polityka "tylko" pomagał koledze.
Jak wyjaśnia Jarosław Sablik, rzecznik sądu okręgowego w Bielsku, M. O. unieruchomił pokrzywdzoną "poprzez przytrzymywanie jej za ręce, ramiona i uda na brzegu umywalki", a A. P. odbywał z nią stosunek płciowy.
- Nie zmienia to faktu, że M. O. uczestniczył w gwałcie zbiorowym - mówi twardo Sablik.
Ojciec M. O. ma na ten temat inne zdanie. "Jest dobrze wychowanym dzieckiem. Zaległości w szkole nadrobił, zdał maturę, teraz uczęszcza na studia. On nawet tej dziewczyny nie dotknął!" - tak w "Gazecie Wyborczej" tłumaczył swojego syna polityk PSL.
Na koniec mężczyźni pozostawili dziewczynę na przystanku autobusowym, skąd sama wróciła do domu i opowiedziała matce o gwałcie. Matka zawiadomiła prokuraturę.
Mężczyźni zostali zatrzymani w Wigilię. Częściowo przyznali się do winy, utrzymując, że stosunki seksualne odbyli za zgodą koleżanki. Zasądzono im areszt tymczasowy, od którego dwukrotnie się odwoływali. Spędzili za kratami łącznie ponad cztery miesiące i odpowiadali z wolnej stopy.
Złagodzenie czynu syna polityka
Proces w bielskim sądzie okręgowym ruszył latem 2014 r oku. Ze względu na dobro pokrzywdzonej toczył się za zamkniętymi drzwiami.
W miniony czwartek mężczyźni zostali uznani za winnych, chociaż sędzia zmienił opis czynów. - Wyeliminowano obrażenia ciała pokrzywdzonej, zmienił się udział M. O. Początkowo miał on zarzut obcowania płciowego z nieletnią - mówi Sablik.
Mężczyźni usłyszeli wyroki od 15 miesięcy do 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat. M. O. dostał najniższą karę.
Muszą zapłacić grzywnę i przekazać po 2 tys. zł ofierze. Zostali też oddani pod opiekę kuratora. Wyrok jest nieprawomocny.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24