Po śmierci w brzuchu pana Stanisława znaleziono dwa litry krwi. Prokuratura wyjaśnia, dlaczego 64-latek zmarł w szpitalu dzień po prostym zabiegu. Dwie pielęgniarki usłyszały zarzuty.
Do tragedii doszło w kwietniu tego roku w Piekarskim Centrum Medycznym - szpitalu miejskim w Piekarach Śląskich.
Jak informuje Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, Stanisław P., lat 64 przyszedł do szpitala na zabieg usunięcia wyrostka robaczkowego. Dzień po zabiegu zmarł.
Jak podaje Radio Piekary, "sekcja zwłok 64-latka wykazała niewydolność krążeniowo-oddechową, a w jego jamie brzusznej znaleziono dwa litry krwi. Oznaczało to, że pacjent dostał wewnętrznego krwotoku. Personel szpitala miał tego nie zauważyć".
Prokuratura postawiła zarzuty dwóm pielęgniarkom.
- Są to zarzuty związane z narażeniem pacjenta na utratę życia poprzez popełnienie błędu terapeutycznego i diagnostycznego oraz zarzuty fałszowania dokumentacji medycznej - mówi Smorczewska. Dodaje, że były to doświadczone pracownice ochrony zdrowia.
Jak wyjaśnia, pielęgniarki te miały sprawować opiekę nad panem Stanisławem po operacji i nie dopełniły swoich obowiązków.
Zostały już zawieszone w wykonywaniu zawodu pielęgniarki i opiekuna medycznego. Grozi im do 5 lat więzienia.
Zmiany personalne
- Bezpośrednio po zdarzeniu rozpoczęliśmy wewnętrzne postępowanie wyjaśniające oraz współpracę z prokuraturą w tym zakresie - informuje Maciej Wąsowicz, rzecznik Piekarskiego Centrum Medycznego.
Jak zapewnia, władze szpitala po śmierci pana Stanisława "dokonały szeregu zmian personalnych oraz organizacyjnych i zarządziły wewnętrzną kontrolę procedur".
Autor: mag/mś/ jb / Źródło: TVN 24 Katowice